Page 40 - 34_2022_LiryDram
P. 40

  In medias res (czyli „do rzeczy”).
W 1983 roku Wołyński (jeszcze jako student WSP w Opolu i szef studenckiego teatru „STA”, notabene po uzyskaniu specjalizacji teatralnej w Państwowym Studium Kultural- no-Oświatowym i Bibliotekarskim we Wrocła- wiu), „wydaje” na powielaczu i bez cenzury, a więc jak na tamte czasy nielegalnie (lecz pod swoim nazwiskiem), w niewielkim nakładzie i bardzo słabej jakości edytorskiej zbiór wier- szy w języku angielskim (sic!) pt. Collective self – portrait (Autoportret zbiorowy).
Na okładce znajduje się frapująca grafika ano- nimowego autora, podobnie jak jest anoni- mowy tłumacz wierszy na j. angielski. Za- trzymuję się na sprawie okładki dlatego, że jej symbolika zdaje się wiernie towarzyszyć dużej liczbie następnych owoców twórczości Wołyńskiego, wyjąwszy m.in. jego erotyki. Koniecznie więc trzeba tę grafikę, zeskano- waną, przedstawić. Oto ona:
Jak widać, pióro jest w ruchu wokół nierucho- mych nadgarstków pięści (a pięści symbolizują co najmniej gniew lub protest). Nieprzerwana
linia, którą wielekroć zakreśla pióro, to w oczy- wistym wyrazie drut krępujący jakoś (bo nie do końca) te nadgarstki, a zatem symbol jakiejś „niemocy” albo na własne życzenie – jak np. autocenzura albo też jako cenzura zewnętrzna. Nie wiemy bowiem, czy to pióro jest piórem twórcy, czy piórem cenzora i tych wszystkich, którzy potężnym narzędziem słowa (edukacja, propaganda, półprawdy, kłamstwo) zniewa- lają współobywateli (w tym twórców). Bar- dziej celna wydaje się ta druga interpretacja. Poeta ma jedyny egzemplarz tego zbiorku, natomiast polskie oryginały tych wierszy za- brała z jego domu rodzinnego w Kamieńcu Ząbkowickim powódź z 1997 roku.
W Polsce poetycki tomikowy debiut w języku obcym to osobliwość sama w sobie. Wedle młodzieńczo naiwnego przekonania można było w ten sposób na gruncie polskim (jak mówi Wołyński) zapobiec ewentualnej in- terwencji władz (j. angielski był wtedy dla funkcjonariuszy władzy raczej „egzotyczny”), chociaż zarazem fakt ten sprowadzał niemal do zera liczbę czytelników polskich. Ale Wo- łyński – jak wspomina – planował wówczas wyjazd ze swoim studenckim teatrem na wy- stępy do Budapesztu, gdzie tenże tomik miał być rozdawany.
Następnie w 1984 roku ukazują się uczelnia- nym nakładem WSP w Opolu, także techni- ką powielaczową (ale nieco lepszą i legalnie, lecz nadal siermiężnie), Kontrapunkty (bez spisu treści i paginacji! – o tempora...) ja- ko „dwa w jednym” zbiory wierszy: Wołyń- skiego i Wiesława Podborączyńskiego (jego część o tytule Na dnie studni zła). W tej pu- blikacji bardzo zwraca uwagę i jak najlepiej świadczy o możliwościach twórcy poemat Jeden dzień (jednocześnie jest to tytuł publi- kacyjnej części Wołyńskiego) – pisany prozą
 38 LiryDram styczeń–marzec 2022



























































































   38   39   40   41   42