Page 41 - 34_2022_LiryDram
P. 41
poetycką i wierszem. Niektóre jego wierszo- we fragmenty autor pomieści w następnych zbiorach. Szkoda jednak, że nie opublikował go nigdy później w całości (z pewnymi re- tuszami).
W tym jego zbiorku przeważa liryka bezpo- średnia. Pojawiają się znakomite pomysły po- etyckie, lecz nie do końca dobrze wykorzy- stane. Odkrywcze metafory oscylują wokół antynomii dobra i zła, miłości i nienawiści, często z ironiczną, a nawet sarkastyczną nu- tą. Widać w wierszach podstawowe, stare jak świat i zawsze aktualne, poszukiwania natu- ry egzystencjalnej – sensu istnienia i własnej tożsamości zwłaszcza ideowo-etycznej. Wreszcie przychodzi duży sukces poety – w 1986 roku jego zbiór Ściszonym głosem wygrywa I nagrodę w ogólnopolskim kon- kursie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej na debiut poetycki i zostaje przez tę wyda- ny w roku 1990. Jest to debiut już dojrzały, wysoko oceniony m.in. przez Zbigniewa Je- rzynę. Wiersze w nim są artystycznie celne i okrzepłe, „czarujące” wyzwalanymi przez metafory przestrzeniami niedopowiedzeń, z własną „aurą”: coś się wokół nich „unosi” jak przy tzw. efekcie Kirliana (hasło wyrzu- cone z encyklopedii PWN). Sensy tych po- etyckich przekazów nie zawsze są jasne (dla piszącego te słowa), ale przyciągają swoją „metaforyką wyzwoloną”, samą dla siebie (jakbym ją nazwał). Niekiedy zaś wyraziście aż do bólu – mimo metaforycznej aury – wiersze te nazywają rzeczy po imieniu tak w sferze etycznej jednostki, jak w sferze spo- łecznej. Nadal przeważa w tym zbiorze liryka bezpośrednia – nawet gdy wchodzi w kon- teksty społeczne. Dobra poetycka robota. Dodajmy za Jerzyną: „Marek Wołyń- ski wywodzi swoje wiersze z tradycji
różewiczowsko-herbertowskiej. (...) Dwa są obszary, które autor objął swoją reflek- sją. Z jednej strony przypatruje się pod- miot liryczny tych wierszy sobie samemu i swym prywatnym wydarzeniom, z drugiej – podgląda polską współczesną czasoprze- strzeń (...)”.
Kolejny zbiorek – tym razem maleńkiego for- matu A6 i nieco siermiężnie wydany – to Abe- cadło erotyczne (Opole, 1990). Ktoś kiedyś powiedział, że najlepiej poznaje się talent po- ety po jego erotykach. W tym przypadku ten pogląd się potwierdził. Wiersze tego zbioru dobrze się różnią od powszechniej spotyka- nych w poezji współczesnej erotyków z ich trywialnością i dosłownością. Tu również da się odczytać skrywaną niekiedy nadwrażliwość lirycznego podmiotu (bez wątpienia tożsame- go z poetą) – skutkującą delikatnością i sub- telnym odniesieniem do najstarszej i pier- wotnej sfery psychofizycznej człowieka. Te odniesienia są oryginalne i na dużym arty- stycznym poziomie.
Przy tej okazji dodać trzeba koniecznie (i w pewnym sensie przywołać z „niebytu”) nazwisko śp. Zdzisława Chudego z Opola, au- tora dziewięciu zdobiących zbiorek rysunków. Zdaniem piszącego te słowa są to małe arcy- dzieła, przy których bledną nawet podobne erotyczne rysunki np. Matisse’a.
W 1992 roku w Oficynie Literackiej „Wers” w Opolu Marek Wołyński wydaje zbiór wier- szy pt. Arena z rysunkami Bolesława Polna- ra. Tu zaś sporo dobrych tekstów, nadal we właściwej poecie aurze lirycznej. Przy czym wiele utworów „nachyla się” konwencją do haiku, co się zresztą pojawia także we wcze- śniejszych wierszach, a świadczy o dążeniu do lapidarności (która zresztą każdemu twórcy
styczeń–marzec 2022 LiryDram 39