Page 37 - 36_LiryDram_2022
P. 37

lepiej słyszalny od krzyku. Wierzę, że tak bę- dzie. Ale może zdarzy się tak, że powstanie coś pośredniego, co nie jest ani słowem, ani obrazem, a jest poezją. Inną niż teraz, inną niż przed wiekami. Jaką? Nie mam pojęcia. Musi się jednak pojawić geniusz. I wtedy wszyscy zakrzykną: jakie to proste!
Z moich obserwacji poczynionych na spo- tkaniach literackich w warszawskim Domu Literatury wynika, że jest pan znakomitym gawędziarzem. Pańskie wystąpienia pełne są ciekawych anegdot, właściwego dystansu i błyskotliwego dowcipu. Dochodzi do tego świetna pamięć oraz trafne i ciekawe pu- entowanie. To obecnie niezwykle rzadka cecha, nawet wśród twórców. W moim ży- ciu spotkałam tylko dwie osoby dorównu- jące panu bystrością umysłu i trzeźwością oceny zastanej sytuacji. Był to nieżyjący już profesor Bartoszewski oraz profesor Kwiat- kowski (długoletni dyrektor Łazienek Kró- lewskich w Warszawie). Czy nie czuje się pan osamotniony? Wszak do dialogu trzeba co najmniej dwojga...
Bardzo mi pochlebia to pani porównanie, choć jestem pewien, że na nie nie zasługuję.
Uważam się za szczęśliwca, bo w moim dłu- gim życiu stykałem się z ludźmi bardzo wy- bitnymi, rozmawiałem z nimi, kolegowałem się, przyjaźniłem. Czas pokazał, że się nie myliłem – są wielcy, mimo że odeszli. Mam ich w trwałej i wdzięcznej pamięci.
Nie jest tak źle – i dziś obracam się w gronie kilkudziesięciu przynajmniej osób, z którymi rozmowy na tematy ważne są wzbogacające i napełniające otuchą.
Jak – jako prezes Zarządu Głównego ZLP – widzi pan przyszłość Związku Literatów Polskich?
Nie jestem optymistą i nie jestem pesymi- stą, jestem realistą. Powinienem powiedzieć: czarno widzę. Ale pamiętam, że lat temu dwadzieścia, dwaj stosunkowo młodzi czlon- kowie ZLP powiedzieli, że to oni będą gasić światło w naszym lokalu. Światło jednak się świeci, a ich w Związku już nie ma. Odeszli obrażeni, bo koledzy nie wybrali ich do władz organizacji.
Moją legitymację związkową podpisał Jaro- sław Iwaszkiewicz. Należę do ZLP 56 lat, od lat 20 prezesuję Związkowi. To długo, zbyt długo. Przyszłość należy do młodszych.
  MAREK WAWRZKIEWICZ
Urodzony 21 lutego 1937 r. w Warszawie. Był redaktorem naczelnym pism literackich. Autor przeszło pięćdziesięciu książek – tomów wierszy, szkiców, powieści, antologii i kilkunastu książek przekładowych (tłumacz z kilku języków słowiańskich, przede wszystkim tłumacz poezji rosyjskiej). Jego zbiory wierszy ukazały się w Macedonii (dwie książki), w Serbii, Rosji, Chinach i na Ukrainie. Organizator wielu Warszawskich Jesieni Poezji. Od roku 2003 Prezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich (pięć kadencji).
Laureat nagród im. Norwida, im. Reymonta, im. Słowackiego i Nagrody m.st. Warszawy. Odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotą „Glorią Artis”.
lipiec–wrzesień 2022 LiryDram 35
fot. Andrzej Walter






















































































   35   36   37   38   39