Page 47 - 38_LiryDram_2023
P. 47

rozkurczowe. Akurat te dwa dni pobytu w Warszawie zaowocowały nieoczekiwanie poprawą wyników, co zbiło mnie z tropu. Fakt jest faktem! Jednak doktor wprowadził korek- tę. Będę wieczorem przyjmował jedną tablet- kę więcej i zobaczymy. Mój przypadek skło- nił doktora do opowiedzenia historii prawie niebywałej.
Pewna kobieta prowadziła dosyć gruby kajet z nazwami leków, które okazały się niesku- teczne w obniżeniu jej ciśnienia. Trudno było znaleźć inny, ponieważ lista była już na wy- czerpaniu. Jeden z kolejnych zastosowanych środków przyniósł jaki-taki rezultat, ale dopie- ro przez przypadek wyszło na światło dzien- ne, że test na uczulenia wykonany przez ową kobiecinę, wykazał dużą wrażliwość na kuku- rydzę. Wtedy myślący lekarz mógł skojarzyć tę informację z rzeczywistością. W wielu pre- paratach leczniczych stosowana jest bowiem skrobia kukurydziana. Od tej pory lepiej do- brane leki poskutkowały. A kobieta cieszy się ciśnieniem wzorcowym.
Na rezultat moich korekt w leczeniu muszę poczekać kilka dni.
Następnie pojechałem na targi, oczywiście spóźniony o całą godzinę. Ale zdrowie waż- niejsze niż niesprzedane książki. Na szczęście autobus 125 z Kajki miał przystanek końco- wy przy przystanku PKP Warszawa Stadion. I co? Żeby dojść do wejścia głównego trze- ba było jeszcze raz pokonać jakieś 800 me- trów, trochę pod górę i po wysokich scho- dach. Czwartek i piątek do południa to nie są dobre dni dla handlujących na targach – wiele szkolnych wycieczek, mało klien- tów gotowych kupić książkę. Na nasze sto- isko przyszedł Szabolcs Szilágyi, węgierski prozaik, który zajmuje się również tłuma- czeniem utworów poetyckich, tzw. białych,
na język węgierski. Dałem mu swoje dwie książki z życzeniem, że jeśli spodobają mu się, to być może zechce podjąć trud przetłu- maczenia. Zatliła się iskra nadziei. Wietnamski obiadek – rosół z kurczakiem i chiński makaron z dodatkami wegetariań- skim – zasolił mnie. W Café Green Nero na placu Unii Lubelskiej wypiłem kawę ame- ricana i udałem się tuż obok na ulicę Polną, aby spotkać się z moją lekarką, która przez kilka lat zajmowała się mną i moim „przy- padkiem” w anińskiej klinice. Jej mieszkanie, które służy także za gabinet lekarski, zostało pięknie i gustownie urządzone. W hallu po prawej stronie doktor pokazała mi oprawiony w ramkę i pod szkłem tekst, mój własny, który przed siedmiu laty podarowałem jej po pro- mocji mojej debiutanckiej książki Dwa ptaki w jednego przeistacza... . Z tomiku szczegól- nie przypadł jej do gustu jeden krótki tekst:
Abyś żył2
musi bić twoje serce
w nieprzerwanej pogoni
krew musi być
twoją życiodajną rzeką matką karmiącą bezzwrotnie
wiatr w tlen zasobny
przynosi znad pastwisk dobre wieści odnawia siły porusza każdą molekułą człowieczą
gdy żyjesz
możesz oglądać
czereśniowy sad w rozkwicie
a życie
pozwala abyś napisał poemat o szczęściu
styczeń–marzec 2023
LiryDram 45
















































































   45   46   47   48   49