Page 85 - 40_LiryDram_2023
P. 85
Marek Wawrzkiewicz Topiel
Powinienem tam bywać przynajmniej co pięć lat Ale miesiące mojego urodzenia
W tych następnych latach nie iskrzą się śniegiem, Są szare, błotne i coraz krótsze. A poza tym Zawsze coś mi wypada albo zapominam.
Rozgrzeszam się: po co miałbym tam chodzić,
Skoro nie ma domu. Są coraz większe drzewa – Zwycięstwo wiekuistego życia nad pospolitą śmiercią. Rosną drzewa, pamięć kruszeje jak szkło
Okruchami tonące w ziemi
Nie ma śladu, nie ma domu. Umarł gwałtownie
Dwa razy, w trzydziestym dziewiątym
I czterdziestym czwartym.
Warszawski dom na ulicy Topiel
Pod numerem siedemnastym, a może dziewiętnastym. Nie pamiętam. I nie ma już nikogo,
Kto mógłby mi to przypomnieć.
Andrzej Zaniewski ***
Na skrzyżowaniu Królewskiej i Marszałkowskiej, od strony Zielnej, przy okragłym murku, pozdrowił mnie sąsiad z bloku...
Śniadoskóry, o bardzo białych zębach, uśmiechał się znad roweru, obciążony zielonym pojemnikiem z napisem UBeR Zauważyłem tatuaże na rękach i nogach...
Na lewej łydce wysmukłą postać z kosą o szerokim ostrzu.
Na prawej anioła o ciężkich skrzydłach dzierżącego miecz...
Nie zdążyłem przyjrzeć się rękom, bo moja czarna suczka pociągnęła nas w stronę domu.
LiryDram 83
lipiec–wrzesień 2023