Page 22 - 42_LiryDram_2024
P. 22
przewrotny – to moje malarstwo przyniosło mi większy splendor – kilkadziesiąt już wy- staw indywidualnych, jakieś nagrody i chy- ba więcej tekstów krytycznych. Jeżeli chodzi o literaturę, wciąż czuję się nieodkryta i nie – doceniona. Do dzisiaj.
Dużo w tym było mojej winy. Nie wykorzysta- łam wielu szans, sugestii, propozycji związa- nych z dotarciem do czytelnika. Długo wyda- wało mi się, że dobra literatura sama się obro- ni, że nie muszę nic robić. Że krytycy i czy- telnicy znajdą mnie w tym moim Gronkowie na końcu świata, że dotrą do moich wierszy w tomikach wydanych własnym sumptem i przechowywanych w pudłach na strychu.
O jakich niewykorzystanych szansach mówisz?
Na przykład o kontakcie z Jerzym Harasymo- wiczem, świetnym poetą, który pomagał mi wybrać wiersze do mojego pierwszego tomiku. Te rozmowy, choć nie było ich wiele, były dla mnie bardzo ważne. Proponował mi też kon- kretną pomoc. Znał krytyków, miał różne kon- takty, sugerował zapisanie się do Związku Li- teratów Polskich. To były lata 90., czasy tuż po komunie. ZLP kojarzył się wtedy z poprzednią epoką, romansem z komuną. Ja wywodziłam się ze środowiska UJ, chodziłam przed 89 r. na tajne spotkania „NaGłosu”, czytałam nie- legalne wydania. Nie było mi wtedy po drodze ze środowiskiem ZLP. Choć takich poetów jak Harasymowicz – mimo zbratania z komuną – ceniłam. Teraz ZLP jest już zupełnie inne, a i ja nie jestem już taka radykalna w swoich osądach. Wcześniej, jeszcze podczas studiów, nie wyko- rzystałam też sugestii Stanisława Stabro, poety i zarazem mojego wykładowcy na polonistyce, któremu ośmieliłam się pokazać teczkę z wier- szami. Zaniosłam jedynie – na jego polecenie – moje wiersze do „Dekady Literackiej”. Do
20 LiryDram
styczeń–marzec 2024