Page 43 - 42_LiryDram_2024
P. 43

 A przecież kwiaty akacji są tak samo smacz- ne i słodkie jak kwiaty czerwonej koniczyny. Ale tylko wtedy, gdy szła w róg ogrodu, by schować się w cieniu dużego jesionu, miała wrażenie, jakby odwiedzała kogoś ważnego. Nigdy nie wspinała się na to drzewo, byłoby to zresztą trudne, bo najniższe konary by- ły kilka metrów nad jej głową. Lubiła jasną, szlachetną korę, która przypominała skó- rę staruszki. Mimo że nazwa jesion i jasień były rodzaju męskiego, o drzewie tym – po- dobnie jak o lipie – myślała jak o kobiecie. Dopiero wiele lat później przeczytała, że je- sion może być raz kobietą, a raz mężczyzną. Było to – jak się dowiedziała – zjawisko tak zwanej zmienności płci, niezwykle rzadkie w świecie przyrody.
Nie pamięta dokładnie, kiedy do drzewa zaczęła mówić. Od najmłodszych lat mówiła do siebie, prowadziła rozmowy z wymyślonymi postacia- mi. Z jesionem było jednak inaczej. Przybiegała do niego, kiedy w jej mniemaniu stało się coś strasznego. Gdy stłukła wazon, który był prezen- tem ślubnym rodziców, gdy jej kot wrócił do do- mu z rozciętym podbrzuszem, gdy zobaczyła u sąsiadów obdartego ze skóry barana, z któ- rym zdążyła się wcześniej zaprzyjaźnić. Opar- ta o pień drzewa opowiadała o swoich wielkich tragediach i małych troskach. Po jej policzkach spływały łzy. Tylko tu miała wrażenie, że nie jest sama. Że coś lub ktoś wsłuchuje się uważ- nie w każde jej słowo. Czasem, kiedy czuła się bardzo samotna, obejmowała delikatnymi rę- kami chropowatej skóry drzewa. Głaskała korę. Czuła, jak ogromna siła spływa na nią. Bywało, że szeptała z ustami blisko szczelin w korze, tak by żadne słowo nie zgubiło się w ogrodzie, ale trafiło do tego właściwego ucha. Dziewczynka bała się wielu rzeczy. Duchów, wilków, bohaterów horrorów, które obejrzała
pomimo zakazu rodziców. Bała się złych ludzi, złośliwych dzieci, obcych psów, koni, wielkich kogutów, a nawet syczących i biegnących za nią gęsi. Ale gdy znalazła się w cieniu swojego drzewa, czuła, że jest pod szczególną ochroną. Kiedyś miała taki sen, że drzewo w nocy po- deszło pod okna jej pokoju i świszczącym, wy- raźnie kobiecym głosem przemówiło do niej przez uchylone okno. Jasień opowiedział jej o tym, jak bardzo starym jest drzewem, ja- kie choroby go trapią. Opowiedział, jak wy- glądał świat, kiedy był jeszcze chwiejącym się na wietrze patykiem, wyrosłym z nasie- nia, które przypadkowo znalazło schronienie w tym właśnie miejscu. Mówił, że za czasów pogańskich uważano jesiony za drzewa świę- te. Poradził jej, by korzystała z mocy jego liści. Jak później przeczytała, można z nich zrobić leczniczy napój, używać go przy reumatyzmie i do uśmierzania różnego rodzaju bólów, a na- wet jako środka przeczyszczającego.
Liście jasienia miały magiczną moc. – Kiedy będziesz już duża i będziesz miała mężczy- znę, z którym się pokłócisz, połóż w nocy pod jego poduszkę kilka moich liści – usłyszała we śnie świszczący szept. Nie wszystko ro- zumiała, ale kiedy rano się obudziła, pamię- tała każde słowo.
Nie była pewna, czy był to tylko sen. Po śnia- daniu pobiegła do ogrodu. Drzewo stało nie- poruszone.
– No powiedz, co działo się w nocy. Czy to był tylko sen? – pytała.
Drzewo milczało. Tylko jeden podłużny liść opadł powoli, przytrzymywany w powietrzu jakąś siłą. Na koniec swej krótkiej podróży kilka razy obrócił się, jakby się zastanawiał, którą stroną opaść na ziemię.
Kiedy następnym razem siedziała pod jasie- niem i opowiadała mu jakąś historię, zadając
styczeń–marzec 2024 LiryDram 41


























































































   41   42   43   44   45