Page 15 - 01_LiryDram
P. 15
był pierwszym żydowskim pisarzem, który opisywał człowieka od stóp do głów, nie omi- jając środka. Od pasa w dół był diabłem. Blady, chudy, źle ubrany miał w Warszawie tłumy wielbicielek. W Ameryce, na pierw- szych wakacjach w Catskills zakochał się w Almie, niemieckiej Żydówce z dwójką dzieci. Nie bardzo umieli się porozumieć, nie znali jeszcze angielskiego, ale szybko zdecydowali się na ślub, a ona porzuciła dla owego nieznanego żydowskiego pisa- rza swoje dzieci. Do końca nie była w stanie przeczytać jego prozy w oryginale!
Może wobec tego była piękną kobietą i wła- śnie swoją urodą zafascynowała Singera? Była piękna i zimna. Wyniosła. On niepozor- ny i nieśmiały. Zdołał ją zdobyć. Przekonać, że jest wspaniałym pisarzem i nada się na męża. Chyba się udało, choć musiała zrezy- gnować z przywilejów żony bogatego przed- siębiorcy i iść do pracy. Zaczęła od wszywa- nia potników do damskich kapeluszy... Nie powodziło się im najlepiej. Długo. Prawdzi- wą nagrodą dla Almy była dopiero uroczy- stość noblowska w 1978. Po ponad ćwierć wieku małżeństwa, gdzie niekoniecznie był wierny, została wyróżniona rolą żony laure- ata. To były dla niej wspaniałe dni, ukoro- nowanie całego trudnego życia u jego boku. Stroje szyte na miarę, dobierane rękawiczki, kapelusze i buty. Szacunek. Ukłony. Audien- cje z królem i królową. Przyjęcia.
I. B. Singer był pewien, że każda historia jest żydowską historią.
Był pewien, że niemal w każdej wiernej matronie drzemie Madame Bovary.
Był pewien, że człowiek opętany namiętno- ścią jest we władzy dybuka.
Wiedział, że namiętność to cierpienie.
Podobno Singer miał z wcześniejszego związku z inną kobietą syna?
Tak. W Polsce z Runią, komunistką. Nigdy nie mieszkali razem. Do Ameryki wyjechał sam. Syna zobaczył ponownie po dwudzie- stu kilku latach.
Czym I.B. Singer mógłby uwieść Agatę Tuszyńską?
Z pewnością inteligencją, poczuciem humoru oraz rozumieniem świata, nie dziwieniem się jego sprzecznościom i paradoksom. I rzecz ja- sna ludzkim namiętnościom.
Czym dla I.B. Singera była Polska?
Żydowską ojczyzną. Stałym punktem odnie- sienia. Gdziekolwiek jeździł dorożką odnosił się do warszawskich ulic i przecznic. Może Norwid nie był jego pisarzem, ani Żeromski, ani Prus. W końcu nie w ich języku się mo- dlił. Ale Warszawa była niewątpliwie jego miastem. Po niej nie błądził.
Bashevis pisał w języku żydowskim. W ję- zyku jidysz. Czy było mu wtedy łatwo ist- nieć w Ameryce, pisząc w tym języku? Pisał, śnił, myślał po żydowsku. Nie wahał się. To było dla niego jak oddychanie. Od- nalazł żydowska społeczność także w Co- ney Island, w Ameryce. Tam było jak na warszawskich ulicach Nalewek, otoczony był znajomym gwarem. Soczystym, wy- razistym, najwspanialszym dla wyrażania uczuć i namiętności.
Twierdził, że ubóstwo tkwiło w istocie tego ję- zyka. To była mowa tych, co się boją, nie tych, co budzą lęk. Myślących w kategoriach koszer- ne-niekoszerne, dozwolone-niedozwolone. Mówił, że jidisz nie jest umarłym języ- kiem, jest językiem śmierci. Nadaje się dla
październik 2013 LiryDram 13