Page 22 - 01_LiryDram
P. 22
temu co robię i może nawet trochę mi po- magają.
A w czym pomagają Ci teraz?
Jak już powiedziałam wcześniej, jestem osobą niepokorną i twórczym wiercipię- tą. Oprócz liryki, którą ciągle piszę i ko- cham najbardziej lubię także twórczość dla dzieci. Nie lekceważę jej, bo przecież to właśnie wartościowe książeczki czy- tane w dzieciństwie kształtują nasz gust literacki, wyrabiają wrażliwość na słowo i modelują stosunek do świata. Wycho- wałam się na książkach Brzechwy i Tu- wima, które czytała mi moja ukochana babcia Janka. Dzięki niej pokochałam też Kubusia Puchatka, Króla Maciusia, Pana Kleksa. Mój Tato natomiast dokładał mi do tych słodkości codzienną porcję trud- nej prawdy o życiu w postaci opowiadań Londona czy Szklarskiego. Zalewałam się łzami słuchając o niedoli zwierząt i nie- wybaczalnym okrucieństwie ludzi... to się pamięta!
Czyli również Ewa Zelenay dla dzieci...
Tak, współpracuję z wydawnictwem Dida- sko i tam pod opiekuńczymi skrzydłami pani Joanny Białobrzeskiej piszę opowiadania, lirykę dziecięcą i teksty piosenek. Ostatnio na zamówienie pisałam również piosenki i teksty satyryczne do kabaretu w Teatrze Nowym w Warszawie. Muszę przyznać, że zatęskniłam za kabaretem i teksty piszą się same. Marzy mi się prawdziwy kabaret li- teracki, taki jak dawniej Kabaret Starszych Panów. Bardzo lubię pisać teksty piosenek i robię to coraz częściej. Razem z kompo- zytorem Bernardem Chmielarzem mamy pewne plany, których oczywiście jeszcze
nie mogę zdradzić, ale pukam żeby nie za- peszyć... puk... puk... puk.
Z innej szuflady – napisałam dwie farsy „Guzik” i „ Karuzela” – taka współczesna Polska w krzywym zwierciadle. Ciągle też wracam myślą do postanowienia aby na- pisać książkę o lataniu. Moje osiemnasto- letnie doświadczenia z pracy stewardessy na pokładach samolotów LOT-u, to kapi- tał, który posiadam... tylko ten ciągły brak czasu!
A tu jeszcze absorbujące spotkania impul- sionistów. Zdaje się, że próbujesz poezji miejsca i chwili?
Nie są to niestety częste spotkania ale bardzo je lubię, pomimo że są bardzo ab- sorbujące. Odbywają się według pewnej formuły, którą sobie wymyśliłam. Otóż każde ze spotkań odbywa się pod ha- słem innego koloru, np.: W bieli, W różu, W błękicie. Znaczy to, że goście proszeni są o założenie ubrań w podanym w za- proszeniu kolorze. Na takim spotkaniu podajemy potrawy i napoje tylko w zada- nym kolorze. Czytamy utwory poetyckie, słuchamy utworów muzycznych i ogląda- my prace plastyczne inspirowane wybra- nym na spotkanie kolorem. Jednym sło- wem, prześwietlamy i zgłębiamy kolor... i oczywiście przy niejednej lampce wina dyskutujemy o tym do późnej nocy. Dbam o to, aby na moich spotkaniach by- wali ludzie reprezentujący różne dziedzi- ny sztuki: malarze, rzeźbiarze, muzycy, aktorzy, historycy sztuki oraz krytycy, no i oczywiście poeci. Wszystkie te spotkania odbywają się w moim dość dużym ogro- dzie, w Warszawie niedaleko od bardzo ruchliwego skrzyżowania. Sam środek
20 LiryDram październik 2013