Page 33 - 24_LiryDram_2019
P. 33

wspierają status quo, zwykle robią to bez- wiednie. Korzystając ze słownika Jacqu- es’a Rancière’a, ich zaangażowanie mo- glibyśmy określić nie tyle jako polityczne, ile policyjne: opierałoby się na pacy ko- waniu wszelkich odmienności, rugowaniu ich rozmaitymi sposobami z przestrzeni
[...]
Ledwo żywe miasto podobne do całodobowej świątyni voodoo (posypuje nasze głowy popcornem, batonikami czekoladowymi, kawą, audi 100, kremem z kury w minutę, magnetowidem i tv, fordem ka,
lekami homeopatycznymi).
Dzięki naszemu mydłu zmienisz skórę w siedem dni. Coś jak wąż, zrzucisz. Obejrzysz nowy serial, w którym piękniejsi i bogatsi są jeszcze piękniejsi i
bogatsi.
Dobro znów nokautuje.
Powyższy fragment pochodzi z utworu Er-  gmnhijuz zamieszczonego w tomie Życie przed śmiercią z roku 1999 – wykazanie obecnego w wierszu krytycznego stosun- ku do raczkującego w Polsce wolnorynko- wego kapitalizmu nie wymaga chyba szcze- gólnego wysiłku. Tym, co odróżnia Kacza- nowskiego w jego ujęciach konsumeryzmu i popkultury choćby od Bohdana Zadury, jest brak elitarystycznej postawy intelektu- alisty – o ile ten pierwszy odnosi się do na- iwnych marzeń o powszechnym dobrobycie i rosnącym w zawrotnym tempie społecz- nym bogactwie, o tyle ten drugi ma wro- gi stosunek – wbrew częstym deklaracjom Zadury – do samego umasowienia kultury. Zacytowany utwór nijak nie wpisuje się w to, co o latach 90. w polskiej poezji mó- wią akademickie podręczniki i powielane permanentnie krytycznoliterackie klisze: nie
publicznej i wzmacnianiu mechanizmów dominacji, które reprodukują różnego ro- dzaju intersekcjonalne wykluczenia.
Ta optyka pozwala dostrzec, że Kaczanowski pod względem politycznych inwestycji zaj- muje specy czne miejsce w horyzoncie pol- skiej poezji ostatnich dwudziestu lat:
(HE, 40)
prywatność jest tu na rzeczy, ale zupełnie nowy krajobraz społeczny po transforma- cji, nie indywidualizm podmiotu lirycznego pojawia się na pierwszym planie, ale raczej próba systemowej indywidualizacji podmio- tu za sprawą alienującej mocy towaru. Autor Stanów pisze przecież o nowym człowieku, który „zmienia skórę” niczym bohater so- crealistycznej powieści Brunona Jasieńskie- go – Kaczanowski bez wątpienia nie daje się zatem złapać na liberalno-demokratyczną narrację o końcu historii, polityki i ideologii. W żadnym wypadku nie chcę ustawiać Ka- czanowskiego jako autora torującego drogę „poetom zaangażowanym”, którzy zadebiu- towali w pierwszych latach nowego stule- cia: Szczepanowi Kopytowi, Konradowi Gó- rze czy Kirze Pietrek. Nie chcę przedstawiać go też jako poetę kontynuującego lewico- we tradycje poezji lat 70. (np. grupy Teraz).
lipiec–wrzesień 2019 LiryDram 31


































































































   31   32   33   34   35