Page 34 - 24_LiryDram_2019
P. 34

Decydując się na takie ujęcie, koniecznie trze- ba by mówić również o „zaangażowaniu” Mi- łosza Biedrzyckiego, który w debiutanckiej * [Gwiazdce] z roku 1993 zamieszcza wiersz O doniosłości klasy robotniczej – czerpią- cy z Marksowskiej koncepcji prawa wartości opartej na pracy w nie mniejszym stopniu niż dzisiejsze poematy Kopyta. Rzecz w tym, że taka perspektywa nie pozwala nawet na po- bieżne zmapowanie polskiej poezji ostatnich lat pod względem inwestycji konkretnych po- etów w rozmaite przestrzenie ideologiczne. Każdy twórca, jak argumentowałem wyżej, pozostaje zaangażowany w budowę określo- nego porządku świata.
Kaczanowski, mówiąc krótko, nie tra a w ko- niunkturę: nie wpisuje się w „apolityczny” trend w recepcji lat 90., a dekadę później jest już mylnie kojarzony z estetyką wygłupu po- zbawioną krytycznego ostrza. Ze swoją po- stawą krytyczną wobec kapitalistycznej logi- ki towaru nie mógł zostać pochwycony przez aparaty ideologiczne pracujące na pełnych obrotach w potransformacyjnej Polsce – zu- pełnie logiczne wydaje się to, że pozostał on na marginesie życia literackiego, które pozy- tywnie wartościowało amerykański „powiew świeżości” (mówię oczywiście o przekładach Piotra Sommera) łączony z literackością wol- ną – rzecz jasna tylko pozornie – od politycz- nych zobowiązań. Inaczej stało się z Mar- cinem Świetlickim, który wcale nie musiał być zwolennikiem pomysłów Balcerowicza, by zyskać popularność i wypracować sobie pozycję, która do dziś pozostaje bardzo sil- na. Trudno Świetlickiego winić za to, że jego poetyka była doskonale spójna z wolnoryn- kowymi ideami, krytyką państwowych dzia- łań regulacyjnych czy fetyszyzacją własno- ści prywatnej – pamiętać trzeba tylko, że to
właśnie odpowiednia koniunktura, a nie nie- spotykana oryginalność czy jedyny w swoim rodzaju talent, uczyniła autora Zimnych kra- jów nową twarzą polskiej poezji: jego poten- tia, choć na początku lat 90. mogła wydawać się czymś wywrotowym, już wtedy działała na rzecz potestas nowego ustroju.
To symptomatyczne, że dziś, gdy w rapor- tach Międzynarodowego Funduszu Waluto- wego znaleźć można cytaty z Karola Mark- sa, a głównonurtowa ekonomia zaczyna co- raz poważniej przyglądać się rozpoznaniom szkół heterodoksyjnych, zmiany widoczne stają się także na peryferiach kapitalizmu, w przestrzeni mikro, w produkcji kultury. Po- jawienie się na scenie poetów deklarujących swoje komunistyczne lub anarchistyczne po- glądy kazało inaczej spojrzeć na „wygłupy” Kaczanowskiego: jego performance’y i obda- rzone sporym potencjałem komicznym tek- sty. Wcześniej, o ile w ogóle zauważane, mo- gły być uznawane za niezobowiązującą grę o proweniencji postmodernistycznej (to samo czyniono przecież z poezją Darka Foksa, wier- nego ideom sytuacjonistów) – teraz nagle od- słaniają swój krytyczny potencjał.
Ironia liberałów,
humor radykałów
W jednej ze swoich mniej popularnych ksią- żek, Présentation de Sacher-Masoch z roku 1967, Gilles Deleuze poddaje analizie pisar- stwo autora Wenus w futrze – myśl  lozofa nie wyzwala się tu jeszcze z ram Lacanow- skiej psychoanalizy, choć zawiera już zręby projektu schizoanalitycznego, który Deleuze przedstawi pięć lat później w pierwszej publi- kacji napisanej w kooperacji z komunistycz- nym aktywistą Féliksem Guattarim. W kon- tekście rozważań na temat polskiej poezji
32 LiryDram lipiec–wrzesień 2019


































































































   32   33   34   35   36