Page 80 - 24_LiryDram_2019
P. 80
kołujące tańcem – ale ich koniec ten sam co przed tysiącami lat – rozpusta, złoto i krew. [DL I, 390 – 391]
Pamiętajmy, że Nie-Boską pisał genialny dwudziestolatek. Późniejsze doświadcze- nie życiowe autora sprawi, że wymienione trzy czynniki zredukować można będzie do jednego tylko – do pieniądza. Pieniądz jest bowiem nie tylko bogactwem, lecz także dźwignią dającą człowiekowi władzę oraz miłość.
Już w napisanym w maju 1831 r. tekście francuskim, który w przekładzie nosi tytuł Wiek, w którym żyjemy, wyrażał Krasiński przeczucia końca świata, te same, które sta- ną się ideą konstytutywną Nie-Boskiej ko- medii. Pisząc o kryzysie cywilizacji współ- czesnej, pytał:
Sąż to jeno znaki wzięte na chybił tra ł, je- no obawy dziecka? Nie, powiadam wam, są to obawy męża, gdyż tyczą się rodzaju ludzkiego. Jest to nieokreślone przeczucie zbliżającego się końca czasów. [DL III, 172]
Narrator Wieku, w którym żyjemy obawia się czasu, który ma nadejść, nie chce wła- ściwie żyć w takim obcym sobie świecie. Od- powiednie dla siebie miejsce upatruje tylko na cmentarzu.
Krzyże cmentarne rzucają dość cienia, by ochłodzić moje oblicze. Nie proszę zgoła o łoże. Kamień grobowca wystarczy temu, który ma jeszcze tylko kilka dni przeżyć. I przyłożywszy doń ucho, uważnie nasłu- chiwać będę pierwszych głosów przebu- dzenia się tych, którzy wnet nie będą już spać w milczeniu wieków. [DL III, 173]
U początku drogi twórczej Krasińskiego zaobserwować można zatem pewną po- stawę defensywną, odcięcie się od rze- czywistości, w której dyktatorską władzę sprawuje mamona. Wątek ten przewija się w całej twórczości Krasińskiego – od dwóch wielkich dramatów przez opowia- dania (szczególnie ważna jest w tym za- kresie Pokusa) do Niedokończonego po- ematu. Utwór ten, mający być w zamy- śle Krasińskiego pierwszą częścią trylogii, z ogromną siłą ujawnia centrum wrogiego Krasińskiemu świata – giełdę.
Zachowanie się ludzi w godzinie otwarcia giełdy potwierdza głęboką atro ę podstawo- wych uczuć ludzkich, nawet tak elementar- nych jak miłość macierzyńska. Młodzieńcowi obserwującemu biegnących do giełdowego parkietu ludzi widok ów kojarzy się z apoka- liptycznymi wizjami Sądu Ostatecznego.
Jak gnane wyziewy, jak płynące koryta, jak pędzone trzody, tłumy prą się, rwą, rzucają jedne za drugimi, wszystkie w tę samą stronę. – Dzwonów niewidzialnych dźwięk brzmi po całej przestrzeni – star- ce i młodzi, niewiasty i dzieci nadchodzą, przechodzą, mijają, pomieszani razem; a starce proszą się młodych, by zwolnili kroku, by się zatrzymali na chwilkę, by ich wzięli z sobą. – Tamci ni się odwrócą, ni słuchać chcą – biegną! – I blade dziewi- ce, stanąwszy i płacząc, proszą się braci, proszą się kochanych, by na nie zaczeka- li. – Oni się nie obejrzą – biegną! – I matki tam z niemowlętami na piersiach mijały, spiesząc się – i nagle tu i owdzie dziec- ko, potrącone w biegu, zapłacze, odwinie rączki, spadnie na posadzkę. – Zewsząd inne następują tłoki – matka żadna się ni
78 LiryDram lipiec–wrzesień 2019