Page 76 - 20_LiryDram_2018
P. 76
Czymże jest malarstwo, to „czystej krwi”? Upojeniem kolorami, barwnymi doznaniami, pomocą w określaniu świata i siebie, kojącym balsamem na okrutny, bezlitosny zgiełk
ziemi, może pomostem zbliżającym ludzi, czy też stałym przypominaniem o kruchości życia i względności wszystkiego? Czasem może pomaga w odnajdywaniu siebie
w gigantycznym tłoku istnień ludzkich, iskrą nadziei ku przetrwaniu naszego rodzaju. Czymże ono jest? W dzisiejszym, coraz bardziej ucywilizowanym świecie – gdzie „dobrodziejstwa” techniki i technologii, komputerów i laserów odczłowieczają
nas, w czasach, gdy nieustannie jesteśmy policzkowani za odmienne zdanie – jest wytchnieniem, łagodzeniem stresów i napięć. Skupiajmy się nad wyłuskiwaniem nastrojów natury, na jej pięknie, jeszcze nie całkiem wymarłym, nad tą ogromną muzyką, w której brzmieniu przyszliśmy na świat, a jak gdyby przestaliśmy ją słyszeć.
Jerzy Gnatowski
Chowam się często, jak poeta, który nie pisze publicznie. Czasami bywa tak, że jakaś niezwykła chwila wisi
w powietrzu i nagle czuję, że muszę się zatrzymać i ją namalować. Ale nie jestem chimeryczny. Od malowniczych urwisk, zapierających dech w piersiach krajobrazów wolę niepozorne światełko w trawie.
Jerzy Gnatowski
Jerzy Gnatowski przed swoją galerią
Dlaczego i po co maluję? Żartem można by odparować – dlatego, że nie umiem grać na flecie! Niczego prócz malarstwa nie odkrywałem tak radośnie i z tak ogromną czułością, dążąc stale do doskonalenia. Jest ono również moim zawodem, muszę więc je doskonalić, by się nie wstydzić swojej pracy, choć jej efekty nie zawsze są wymierne.
Z trudem dowodzę, że dopiero następny obraz, który namaluję, będzie rzeczywiście dobry, prawie na granicy Dzieła. Widz, przeważnie nieufny, przyjmuje to stwierdzenie za kamuflaż lub żart.
Maluję, wystawiam dziesiątki obrazów,
a ciągle za pazuchę chowam ten najlepszy; odwieczny mistyfikator, kłamca, przewrotny iluzjonista. Prawda to, ale nie całkiem. Pozwalając sobie na odrobinę sarkazmu, twórca może zapytać, czy to rzeczywiście konieczne – to ciągłe składanie obietnicy sobie, a ludziom obietnicy otwartości i prostoty – i może pytać nadal, czy w ogóle jest to możliwe.
A może warto uwierzyć malarzowi, ponieważ jest on dość wprawiony i szczególnie wyczulony, jest w pobliżu i ociera się o sens sztuki, która jest często prawdziwsza od życia, ponieważ jest jego syntezą.
Jerzy Gnatowski
74 LiryDram
lipiec–wrzesień 2018