Page 124 - 23_LiryDram_2019
P. 124
o ludziach, którzy do teraz żyją obok mnie, których często spotykam. Niektórych wspo- minał z miłością i nostalgią, niektórych z gniewem i żalem. Okazało się, że znał do- skonale całe nasze literackie środowisko, po- mimo że rzadko opuszczał swój dom, szcze- gólnie w ostatnich latach. Ale poeci jak ćmy do płomienia zlatywali się do Antoniewa, dzieląc się swoją twórczością, informacja- mi i plotkami. Wiedział naprawdę wszystko. I umiał o tym mówić. Gdy po wypiciu herba- ty przeszliśmy do szampana, rozmowa roz- wijała się coraz lepiej. Nawet Ania, która nie znając ludzi, o których mówiliśmy, nie bra- ła raczej udziału w dyskusji, siedziała zasłu- chana. Nie poganiała mnie już, nie przypo- minała, że miałyśmy jechać za godzinę. Ta niekończąca się opowieść trwała długo, za oknami zaczął zapadać zmierzch, a my cią- gle gadaliśmy, gadaliśmy...
Wreszcie zaczęłyśmy się zbierać do odjazdu, ale musiałam obiecać, że wkrótce przyjadę. I dotrzymałam słowa. Przyjeżdżałam tam dość często, ale zawsze moja wizyta trwa- ła za krótko, by porozmawiać o wszystkim. Ten zamknięty w swoim azylu poeta był jak
122 LiryDram kwiecień–czerwiec 2019
niewyczerpana studnia wiadomości. Dowie- działam się dużo, czasem nawet za dużo. Te opowieści sprawiły, że zaczęłam na wielu ludzi wokół siebie patrzeć zupełnie inaczej, poznawać ich ciemniejszą stronę.
Gadanie
lubię te nasze rozmowy zawsze za krótkie zawsze niedokończone pośród cieni
które wciąż tu żyją
wskrzeszasz tamten czas
i ludzi
których nie zdążyłam poznać
opowiadasz
i nie jest ważne
czy częstujesz mnie szampanem czy herbatą z mlekiem
ważne są tylko słowa krążące pomiędzy nami
zasłuchane kamienie szeroko otwierają oczy
Jurek był wspaniałym gawędziarzem, ilu- strował swoje opowieści fotogra ami, do- kumentami, listami. Niektóre interesują- ce, unikalne materiały dał mi nawet, bym mogła je sobie skserować. Dał mi też kilka swoich książek. Często prosił mnie o recen- zje do „Okolicy Poetów”. Nie o recenzje swo- ich książek, ale książek swoich przyjaciół – Babińskiego, Różańskiego i innych. Były to
Jerzemu Szatkowskiemu
fot. Kalina Izabela Zioła