Page 40 - 23_LiryDram_2019
P. 40
się gorąco za tym narodem [Polakami], bi- skupi przemówiliż choć jedno słowo, naka- zaliż choć jedną modlitwę publiczną?”. Mic- kiewicz wie, że papież uznał później swój błąd („Stolica święta, papież powiedział to kilkakrotnie: »Byłem w błędzie; nie znałem charakteru tego ruchu; usidliła mnie dyplo- macja«”), ale jest głęboko przekonany, iż Ko- ściół o cjalny zatracił swą więź z Chrystu- sem. Tę więź, którą odczuć można wtedy tylko, gdy czuje się ból zrodzony z cierpie- nia narodu, grupy społecznej, milionów in- nych ludzi. Mickiewicz mówi: „Gdyby du- chowieństwo miało odczucie dla cierpień Polski, pierwsze pojęłoby wartość utworu, z którego przytoczę kilka wyjątków. Jest to poemat wydany cztery lata temu i należący do rzędu pism proroczych. Części jego, któ- re szczególnie nas tu zajmują, noszą tytuł: Sen Cezary i Legenda, czyli widzenie w noc wigilijną”.
Po streszczeniu widzenia Legendy Mickie- wicz jeszcze raz podkreśla, że „gdyby urzęd- nicy Kościoła, nasi starsi bracia, nasi ojcowie duchowni, posiadali takie uczucie, jak czło- wiek, który mógł doznać tego widzenia i opi- sać je, położyliby to pismo w rzędzie tych, co poprzedzają i zwiastują Kościół przyszłości”. Zdążający do Rzymu hu ec polski jest – zda- niem Mickiewicza – wyobrażeniem nie tylko legionów polskich, przemierzających wzdłuż i wszerz Europę. „Wyobraża on razem ten nieprzeliczony zastęp ludzi szukających Ko- ścioła przyszłości. Wszyscy oni dążą do Rzy- mu, wszyscy muszą przejść przez Rzym, wszyscy muszą wstąpić do tej bazyliki”. Legenda jest rozwinięciem wiary w nadej- ście po okresie wielkich klęsk i wstrząsów Królestwa Bożego na ziemi. Tej samej wia- ry, która – jak pisał Wiktor Weintraub – „na
przełomie XII i XIII wieku została w swo- isty sposób przetworzona w mistycznych pismach włoskiego cystersa Joachima da Fiore. Opat Joachim głosił rychłe nadejście millennium, epoki Królestwa Bożego na zie- mi, przy czym wiązał nadejście tej nowej, trzeciej epoki ze zniknięciem dotychczaso- wego Kościoła św. Piotra i przyjściem na je- go miejsce nowego, doskonalszego Kościoła św. Jana. Kościół katolicki potępił jego na- ukę, która żarliwych wyznawców znalazła wśród wczesnych franciszkanów, jako here- tycką, niemniej jednak chiliazm jego okazał się doktryną szczególnie żywo przemawia- jącą do serc i wyobraźni ludzkich, odradza- jąc się w wierzeniach różnych sekt, począw- szy od czeskich taborytów, a skończywszy na amerykańskich mormonach”.
Wizja Krasińskiego nie jest zjawiskiem wy- jątkowym na intelektualnej mapie polskie- go romantyzmu. Głęboko zapada w pamięć efektowny obraz walącej się bazyliki św. Pio- tra, ale sama idea Wielkiej Przemiany poja- wia się w pismach wszystkich nieomal ro- mantyków. Krasiński wyróżnia się jednak, zdecydowanie twierdząc konsekwentnie, iż narzędziem tej przemiany będzie szlachta. Z jej wszystkimi przywarami, śmiesznost- kami, z charakteryzująca ją ciasnotą ho- ryzontów myślowych. Rzekomy wydawca Trzech myśli, Stefan Szczęsny Bogdan Mie- likowski przydomku i herbu Gozdawa, jest szlachcicem przeniesionym jakby żywcem z epoki saskiej. Na anachroniczność tej po- staci zwracał już uwagę Cyprian Norwid, gdy w IV Lekcji O Juliuszu Słowackim mó- wił: „Wiedzmyż o tym, że epoka politycz- na Mielikowskich, o których przedmowa do pism Ligenzy mówi, skończyła się za Sasa.
38 LiryDram kwiecień–czerwiec 2019