Page 41 - 23_LiryDram_2019
P. 41
Aby przeto nie być cywilizacji manekinem ani w retorcie przygotowanym homunku- lusem, trzeba przecie z tej cywilizacji zdać sobie sprawę i od rana do wieczora plany jej mieć przytomne. Boć tym tylko sposo- bem, realności własnej nie mając, trzeźwość obywatelska zyskuje się. [...] Anhelli Juliu- sza jest to świecznik w mrokach sybirskich palący się, przeciwny zaś, a odpowiadający mu poemat jest Krasińskiego Wigilia Boże- go Narodzenia [Legenda]: dwa poemata, bez których – śmiem powiedzieć rzecz, która się wyda napuszoną i dziwaczną, dlatego że ją powiem po prostu – bez których, mówię, przewodnictwa nie można być oświeconym patriotą polskim!”.
Jeżeli jednak z naszej perspektywy czaso- wej wyobrażać sobie będziemy Mielikow- skiego jako ciemnego człowieka epoki sa- skiej zaplątanego dziwnym kaprysem histo- rii w wiek XIX, to będziemy w błędzie. Ku naszemu zaskoczeniu Stefan Szczęsny etc. dobrze rozumie i mówi po włosku! Skąd ta- ka erudycja u prostego szlachcica? Po pro- stu stąd, że uważa on włoski za skundlo- ną łacinę, a łacinę zna, jak każdy przyzwo- ity Sarmata. I to Sarmata z ukraińskiej pro- wincji. Chcąc określić położenie Morreale, Mielikowski pisze: „O trzy mile włoskie (pół naszej ukraińskiej) od Palermu jest wioska Morreale, w której mówią, że tam kiedyś mieszkali królowie sycylijscy”.
Mielikowski okazuje żywiołowy patriotyzm, poczucie więzi z rodakami, których wspól- nota obejmuje nie tylko żywych, ale także zmarłych. Każe Włochowi prowadzić się na cmentarz, gdzie pochowany miał być Polak. „I prawda – prowadził nas, poganin, przez korydarzy malowanych mnóstwo – chciał freski tłumaczyć – ja go ręką w plecy, ale
delikatnie. – Co mi tam freski, kiedy o kil- ka kroków dalej Polak leży!”. Patriotyzm Mielikowskiego wyraża się nawet w tym, ja- kie imiona nadał on swoim dzieciom. Cho- ciaż pierwsze imię córki dziwnym zbiegiem okoliczności jest imieniem matki Mickiewi- cza, zaś drugie imieniem matki Krasińskie- go. „Syn mój starszy, Kazio (młodszy, Ta- dzio, został w domu z guwernantką), i moja Teodolincia (matka tak ją przezwała, choć ją ksiądz wyraźnie ochrzcił z wody i z ceremo- nii Barbarą Urszulą), oboje uklękli i pacierz zmówili”.
Dlaczego Krasiński zdecydował się na tak ostre zderzenie dwóch wcieleń Polaka? Wi- zjonera Ligenzy i stąpającego po ziemi ra- czej ekonoma niż artysty Mielikowskiego. Dlaczego „ostatni ślad myśli znikającej” znalazł schronienie w łapach – jakby może napisał Słowacki – „czerepu rubasznego”? Chyba dlatego, że Trzema myślami Krasiń- ski zakreślał pewną summę. I ukazywał, jak wysoka, wyra nowana idea przyobleka się w kształt materialny staraniem ludzi, któ- rych nigdy nie podejrzewalibyśmy o intelek- tualną i duchową subtelność. Czy był jed- nak Krasiński w tym pomyśle jakimś nowa- torem? Otóż nie. Przecież ta sama strategia myślenia ukryta została w Panu Tadeuszu, gdzie to generacja Tadeusza, a nie Jacka Soplicy, doczeka się niepodległości. Ta sa- ma myśl towarzyszy dramatom Słowackie- go, w których rubaszność Grabca albo Ślaza staje się koniecznym elementem dziania się historycznego procesu.
Oczekiwanie na Wielką Przemianę wymaga- ło wiary, cierpliwości i gotowości do pono- szenia o ar. W Trzech myślach odnajduje- my wszystkie te postulaty. I chociaż później odczytywano je wyłącznie poprzez pryzmat
kwiecień–czerwiec 2019 LiryDram 39