Page 41 - 11_LiryDram_2016
P. 41

Natomiast co do randek, niewykluczone, że Lala dawnym sztubackim zwyczajem po- zwalała Gutkowi po lekcjach nieść teczkę z książkami do domu naprzeciw synagogi, gdzie biały Rosjanin, radca Karnauchow, wynajmował u Żyda Frydmana duże miesz- kanie, w którym z byłym członkiem Orkie- stry Lipskiej Niemcem Rommlem grywali na skrzypcach Czajkowskiego, Chopina i Schu- berta, póki los nie rozdzielił ich na zawsze. Można sobie wyobrazić nawet taką scenę, jak na starej fotogra i w kolorze sepii: on w mundurku, w czapce pociętej scyzorykiem i zszytej różowym kordonkiem na okrętkę (na zdjęciu jednak sepia), jak to w klasie ma- turalnej robili wszyscy, niektórzy nawet du- żo wcześniej, wybrańcom siostry i sympatie
haftowały różnymi kolorami denko. Ale czy Gutek miał tak ozdobioną, nie wiemy; ona również w mundurku, w granatowej pliso- wanej spódniczce i w czapce zsuniętej na tył głowy, żeby jak najmniej była widoczna, bo jest okropna. Wszystkie koleżanki tak uwa- żają, białe skarpetki opadają jej na sandałki. Może po drodze na ulicy Małej, bliżej kate- dry, zaraz po tym, jak mijają zakład jubile- ra i zegarmistrza Haslingiera. I jeśli Gustaw nie ma interesu do Icka Chitlera w o cynie, do której trzeba iść przez odrapaną sień pod zegarem, to parę kroków dalej po schodkach zstępują głęboko w dół do piekarni Majera Micenmachera, zwanej Piekiełkiem, wcho- dzą w upał pieca chlebowego, w intensywny zapach przypieczonej mąki i drewnianych
Od lewej Lidia Croce, Gustaw Herling-Grudziński, Irena Furnal, Mirosław Wójcik, Kielce 1997
kwiecień–czerwiec 2016 LiryDram 39


































































































   39   40   41   42   43