Page 34 - 25_LiryDram_2019
P. 34

32 LiryDram
październik-grudzień 2019
i mimo że rano budzi mnie cudowny zapach jabłek pozostawionych wieczorem na biedermeierowskim stoliku w porcelanowej wazie
oplecionej wizerunkiem Ewy i węża – to przecież
nadal nie potra ę pozbyć się z pamięci dróg pełnych kurzu
pyłu oblepiającego każdy nerw stukającego niczym dzięcioł
w próchniejący pień
to właśnie stamtąd powraca natrętna muzyka pełna ciepła rozmawiających z sobą instrumentów
na przewalonej taczce do przewożenia trupów siedzi ssman gryzie jabłko
miarowy chrzęst wydobywany z jego szczęk przeciska się do mojej wyobraźni
jest tak natrętny że nie mogę go odrzucić i jest silniejszy niż kilka szybkich strzałów
upadku ciał w błotniste podłoże rozbryzgów wody
która chaotycznie uderza w moją głowę pochyloną nad starą książką
W uniwersyteckiej bibliotece pani pokasłuje powoli wygaszając światła
rozumiem
powrót w zimowy chłód ulic jest nie do uniknięcia mrok krąży w żyłach ale i uspokaja
niczym mor na dotykająca każdego nerwu z osobna
już wiem że pamięć ma w sobie pasję archeologa jest nazbyt skromna wobec miejsc
do których musi powracać
dociera do niej wiara
że każdy poród oprócz tryumfu niesie
za sobą ból
i zdarzenia
których nigdy na progu domu w jego czerni korytarza dostrzec nie potra my


































































































   32   33   34   35   36