Page 96 - 25_LiryDram_2019
P. 96

groźne, wymykające się prostemu rozsądko- wi, nie mieści się w obszarze potrzebnej czło- wiekowi na co dzień naturalnej dobroci. Nie- pokojący kontrast między tym, co podmiotowi przychylne, przemawiające miłością, dobro- cią, a tym, co obce, surowe, jest ekspresyjnym środkiem konstrukcji poetyckiego napięcia. W zaprojektowanych przez egzystencję trud- nych sytuacjach – wyakcentowanych porów- nawczym „jak” (np. „jak z domu”, „jak w dro- gę”, „jak po krawędzi”, „jak z ujadania psa”) – liryczny bohater odkrywa zasięg niepewności („horyzont tylko z jednej strony”) i zagroże- nia („wyzwalasz złe myśli”). Wprowadza nas w dwa bieguny widzenia rzeczywistości. Jest wystawiany na rozliczne próby. Kiedy ucieka, chroni się w głąb siebie (W spojrzeniu), kie- dy zapadają wyroki, wciąż daje szansę sobie:
Jestem
jak z twoich wyroków wszystkie wykonane dziwię się obecności
Potem bieg zdarzeń jakby potwierdza wy- brany przez podmiot kierunek. Mądra mi- łość bliskiej osoby, wpierw wystawiająca na przeróżne próby, otwiera radosną prze- strzeń „jasnej ulicy” z perspektywą „kolo- rowego jutra” (Z jasnej ulicy), zao arowuje spełnienie/ na wyciągnięcie ręki (W dotyku). Spełniona wspólnota dwojga obdarza kwiet- nym pięknem, aż uśmiecha się/ każdy pąk (Zauroczenie), aż przestrzeń [niczym wzlo- tem gołębi – S.N.] zrywa się poezją (Wszyst- kie wieki). Nawet pożegnanie przybiera, pa- radoksalnie, kształt pełni (Spełnienie). Słowo kreujące liryczne sytuacje staje się „początkiem wszystkiego”, „buduje oczeki- wania”, od okien, z których przemawiał Jan
Paweł II (w Krakowie, Rzymie, Niebie), przej- muje blask wszechobejmującej miłości jak dobrą nowinę „na wieczną obecność”. Tomik ten jest więc poświęcony miłości poję- tej, chciałoby się rzec, w wymiarze  lozo cz- nym, szczególnie etycznym, bez odniesień do erotyki, bez aluzji do jakichś konkretnych po- staci (poza dedykacją przy ostatnim wierszu dla papieża Jana Pawła II). To miara miłości z uogólnionego doświadczenia wrażliwej jed- nostki. Z takim jej pojmowaniem w ślad za po- etą kreatorem może się zidenty kować wielu czytelników, podpatrując jego niezwykłe sta- ranie, by oszczędnymi środkami – koniecz- nym minimum ekspresyjnych i wymownych słów – oddać najgłębszy sens.
Po wyborze wierszy Słowem w wodę z roku 2010 ukazał się w redagowanej przeze mnie serii O cyny Wydawniczej Ston 2 pn. Portrety Literackie zarys monogra czny Krystyny Cel Wobec tajemnicy istnienia (2011), dopełniony moją rozmową z poetą zatytułowaną Bene- dykt Kozieł o sobie i swojej twórczości. Sądzę, że warto przytoczyć jej końcowy fragment, se- kwencję ostatniego pytania i odpowiedzi. „S.N. – Każdy twórca potrzebuje coraz to no- wych źródeł inspiracji, by ogarnąć i poczuć pełnię swojej egzystencji. Do jakich miejsc, spraw chciałbyś się jeszcze przybliżyć? Cze- go jeszcze doświadczyć osobistym przeży- ciem i głębszym poznaniem?
B.K. – Nie projektuję siebie w ten sposób. Nie wyczerpałem jeszcze swoich źródeł. Nie odczuwam braku inspiracji, mimo że ciągle kręcę się wokół siebie, tych samych miejsc i spraw. Nie opowiedziałem jeszcze swojego świata. Nie poukładałem jeszcze wszystkie- go, w czym dane mi było uczestniczyć, czego doświadczałem i doświadczam. Nie opowie- działem, nie przekazałem jeszcze wszystkich
94 LiryDram październik-grudzień 2019


































































































   94   95   96   97   98