Page 20 - 05_LiryDram
P. 20

Jedna z gwiazd przystanęła wtedy zdumiona
i natychmiast roztrzaskała się,
grzebiąc swój cień w spazmatycznej skali barw, a ciszę po niej powlókł wieczny porządek planet, przekonanych o swym posłannictwie.
Eurydyko, płacz po tobie będzie jak tępy cios w rosnące drzewo, jak słowo sprzed wieków, którego dziś nikt nie zna i nie chce rozumieć, będzie drogą, biegnącą wzdłuż równika,
a twoje imię jak lód, w którym tkwi żywa gwiazda.
Eurydyko, nie wracaj. Zabliźnia się powietrze po bitwach, zabliźni się twój zabawny krzyk
i twoje pełzające spojrzenie bezradnej żmii, w którym ja stałem najbliżej.
Bo jak znów dotkniemy naszych rąk, jak nazwiemy miłość, którą jeszcze noszę pod skórą?
Co powiesz o płaczu moim wielkim?
Eurydyka
Panie mój, gdy grałeś,
ślepe wąwozy biegły pewnym krokiem, na ziemi, wykutej dla nas,
szliśmy przez powietrze pełne soli szczeliną, wyrwaną przez twoje pieśni.
Bliskie było mi dążenie ptaków, wieszających swoje skrzydła między niebem a ziemią, zawsze w słońcu.
Kiedy zaczęły mi sinieć stopy,
kiedy twoje dalekie pieśni tu, w dolinie Tempe, spadały ze mnie nic nie znaczącymi strzępami ciała,
18 LiryDram październik–grudzień 2014


































































































   18   19   20   21   22