Page 41 - 05_LiryDram
P. 41

ogłaszane w tygodnikach ulegają rozkładowi
w ciągu dwóch trzech godzin umarli poeci
odchodzą szybciej
żywi
wyrzucają z siebie
w pospiechu
nowe książki
jakby chcieli zapchać papierem dziurę
– tj. „jakby chcieli zapchać” bolesne spu- stoszenie w psychice każdego, kto tę straszliwą wojnę przeżył.
Tadeusz Różewicz, który tego doświadczył, obsesyjnie obwieszczał koniec poezji. Sam jednak nadal pisał wiersze, publikował re- gularnie kolejne tomiki. Nie zajmował się
niczym innym oprócz literatury, z której żył i utrzymywał niemałą rodzinę. I trze- ba przyznać, że ziarno jego niepokoju (na- znaczone tytułem debiutanckiego tomiku Niepokój z 1947 r.) nie dawało bynajmniej plonów marnych. Przeciwnie, wszyscy po- dziwialiśmy niebywały rozkwit talentu po- ety, nieodstępną przychylność weny. Miał w nas gorliwych, uważnych czytelników. Narzucał swój poetycki światopogląd. Na- śladowano Różewicza, co bez trudu wy- chwytywali krytycy, mówiący o jego po- etyckiej szkole.
Nie wszyscy wszak dostrzegali, jak się z tą pozornie łatwą, niby-prostą formą ciągle wadził, poszukując coraz to lepszych roz- wiązań. Świadczą o tym tom: Płaskorzeźba (1991) i o dziesięć lat późniejszy Nożyk pro- fesora.
październik–grudzień 2014 LiryDram 39


































































































   39   40   41   42   43