Page 58 - 07_LiryDram
P. 58
bogatego faceta. Żadnej pracy, nic w tym stylu. Tylko podróże, wizyty u fryzjera i wyjścia na zakupy. Weekend w Rzymie, poniedziałek w Paryżu a święta w Nowym Jorku. A tu ja przyplątałem się na twojej drodze. Sssorry.
SSSORRY napisał Sotiris wczoraj wieczo- rem na lustrze jej pomarańczową szminką.
*
Odkręca zimną wodę i wchodzi do wanny i wstrzymuje oddech. Staje pod zimnym prysznicem i powstrzymuje się od krzyku. Woda niczym brzytwa z siłą uderza i sie- cze jej skórę – ale Elli to wytrzyma, próbuje nie zwracać uwagi na ból i mrugając wciąż oczami widzi obrazy przesuwające się przed jej wzrokiem, wyobrażenia zrodzo- ne ze spływającej na nią wody, i spływają w jej myślach wspomnienia i widzi twarze i miejsca i poranki i noce które przetaczają się przed jej oczami, obrazy z innej epoki z innego życia, kiedy nie było fabryk i pracy po godzinach i składek ubezpieczeniowych i niezapłaconych rachunków i świnek, które trzeba karmić i mężczyzn, którzy odchodzą nocą jak złodzieje.
Pod zimną wodą jej skóra zmienia kolor, blady odcień wydaje się od niej odpadać jak stary tynk. Piersi jej twardnieją i ster- czą teraz jak lisia mordka wystająca z krza- ków. Elli gładzi swoje piersi i czuje jak krąży w jej wnętrzu przerażona krew i rozciera swój skamieniały brzuch i porusza palcami u nóg i obserwuje krople wody spływające na obdarte z lakieru paznokcie jej stóp. Paznokcie moich stóp, mówi Elli. Paznok- cie moich stóp są moją południową grani- cą. Tam na dole kończy się moje ciało, tam kończy się Elli.
Dziurawa granica. Jak sito twoja granica, Ellaki, wciska się kto chce.
Niestrzeżona Republika Elli.
*
W sypialni wkłada stary liliowy szlafrok i zapala papierosa a potem wraca boso do kuchni i ma zamiar odłączyć telefon z gniazdka, ale połączenie przecież już jej odcięli, więc to nie ma sensu.
Nalewa do szklanki wina – ciężkie kreteń- skie wino, ciemne jak zakrzepła krew – i podczas tego nalewania ręce jej się trzęsą i powtarza sobie, że koniecznie musi zjeść coś słodkiego, to na pewno z tego powodu, z powodu hipoglikemii.
Pali i pije a po zgaszeniu papierosa wraca do sypialni i otwiera szafę i ściąga ubrania z wieszaków i zrzuca je na kupę na nie- pościelone łóżko. Koszule, spodnie, tania kurtka z futrzanym kołnierzem, stary gar- nitur. Wyciąga szuflady i wytrząsa je nad łóżkiem. Bielizna, skarpetki, jeden zwinięty krawat. Pasek z zepsutą klamrą. Wkładka do butów numer czterdzieści pięć. Długa żółta sznurówka. Na szczycie stosu kładzie jego buty i pantofle.
W drodze do łazienki zatrzymuje się w kuchni i zapala kolejnego papierosa i znowu napełnia szklankę. Potem wchodzi do łazienki, która jest najtrudniejszym po- mieszczeniem, bo w nim ludzie zostawiają najwięcej śladów. Otwiera szafkę i wyrzu- ca na posadzkę jego przybory do golenia i wody toaletowe, jego grzebień i obcinacz do paznokci. Butelkę spirytusu salicylowe- go. Jego małe nożyczki.
I tę małą szczoteczkę, którą mu kupiła, żeby miał czym czyścić ręce po powrocie z pracy.
56 LiryDram kwiecień-czerwiec 2015