Page 29 - 12_LiryDram_2016
P. 29

cił się Przybosiowi, moi koledzy z Kore- spondencyjnego Klubu założyli tam grupę GWOŹNICA, organizowali konkursy, biesia- dy, wydawali biuletyny i tomiki poezji pod jego wezwaniem. Dbali o niezbyt lubianą mogiłę poety pochowanego w rodzinnej parafii, bo taki poeta nie pasował do tutej- szej parafiańszczyzny. Zmitologizowali ro- dzinne wzgórze PATRA.
Opowiadał mi wielokroć Alfred Łaszowski o cieszyńskim epizodzie Przybosia w roli nauczyciela gimnazjalnego. Było to po stu- diach na UJ w latach 1920–1924, udziale w klubie „Dionizy”, poważnym debiucie w czasopiśmie „Hiperbola” (1922) i wy- stępach z „negatywistami”. Ale to słynny i programowy wiersz Cieśle, opublikowany w 27. numerze „Skamandra”, zamieszczo- ny potem w tomie Śruby (1925) wymieniał poeta jako swój debiut. Z incipitem Zmogły się prężne zwory, z zakończeniem Ślepa, potworna budowa: KULA. Wówczas to na- stąpił szczytowy okres uczestnika krakow- skiej awangardy współpracy ze „Zwrotnicą” 1923–l927 i z „Linią” 1931–1933. W latach 1931–1939 przebywał na stypendium w Pa- ryżu, studiował, brał udział w tamtejszym życiu literackim. W Cieszynie, jako nauczy- ciel, pracował w latach 1933–37 i o tym okresie opowiada i wspomina w szkicach Łaszowski. Przypuszcza, że belferka w szko- le była dla obytego i na fali popularności koniecznością życiową, ale twierdził, że był nauczycielem dobrym, tyle tylko, że uwa- gę kierował na uczniów najlepszych, tych, którzy byli niejako partnerami w dyskusji, w lekturach, w miłośnictwie. O swojej twór- czości nie rozmawiał nigdy, uczniów poskra- miał trudnymi pytaniami. Uczył czytać, ro- zumieć poezję i dobitnie ją mówić. Pobudzał
do samodzielności. Wysyłał na wywiady ze znanymi pisarzami. Przy lekturze Statku pi- janego Rimbauda objaśniał, że „poezja pro- wadzi w głąb centralnego nerwu istnienia”, że dobre wiersze otwierają wnętrze świata, że utrwalają materialny ślad słów, że przed poetą stoi zawsze nakaz nowatorstwa. Był optymistą, zawsze był po stronie ładu, prze- ciw anarchii, katastrofizmowi, chaosowi, konwencjonalności.
Szanse dla człowieka upatrywał w życiu in- tensywnym, „wielokrotnym”. Beznadziejnie
lipiec–wrzesień 2016 LiryDram 27


































































































   27   28   29   30   31