Page 35 - 26_liryDram_2020
P. 35

i pelikany (W Clearwater). Ludzie w tym ze- stawieniu stracili naturalność i wolność, mają jachty i konta w banku, ale wolności nie mają. To ptaki są w tym wierszu na miarę darowa- nego istnienia, a ludzie są grą rynku, kursów walut i mód.
Chińczycy i ptaki
Najbardziej egzotyczna wydaje się podróż po- ety do Chin. Jej pokłosiem jest książka Sprze- dawca skowronków.
Lebioda był w Chinach dwa razy – w 2009 ro- ku. Widział Wyżynę Tybetańską, Pekin, Chiń- ski Mur i wiele innych zajmujących miejsc. Zastanawiające, że najbardziej fascynowa- ły go podczas chińskich podróży spotkania z ludźmi. W ich twarzach, gestach wypatry- wał oryginalności i niezwykłości. I znajdo- wał. Ta optyka nastawiona na spotykanych lu- dzi jest zresztą silnie obecna w całej podróż- nej trylogii Lebiody. Poeta stworzył też zna- komite portrety zbiorowe Chińczyków: W tym kraju żyją pokorni ludzie zapatrzeni/ w swoje myśli/ dalecy jak wzgórze niknące/ we mgle/ i bliscy jak śpiew ptaka w bambusowych/ za- roślach/ (...) jadą do pracy na rowerach sia- dają w parkach/ przystają i gimnastykują się patrząc/ na wschodzące słońce (Chińczycy). Te socjologiczno-psychologiczne obserwacje autor wzmacnia portretami pojedynczych lu- dzi, których spotyka podczas swojej wędrów- ki. I powtórzę – jest tu wierny swojej poetyce stworzonej na początku lat osiemdziesiątych. Skrupulatnie odnotowuje dostrzeżone za- chowania ludzi. Tropi cierpliwie ich odmien- ność i oryginalność. Czytając te wiersze, ma się mocne przekonanie, że Lebioda zwyczaj- nie lubi spotykanych ludzi. Chce się od nich jak najwięcej dowiedzieć, chce się od nich uczyć, jest otwarty na ich przeżycia. I dzięki
temu osiąga wysoki poziom przesłań huma- nistycznych. Ludzie dookoła, owi często ano- nimowi Chińczycy borykają się z samotnością i śmiercią. Są, ni mniej ni więcej, tylko towa- rzyszami wędrówki poety do wyznaczonego mu przez los kresu. Wierzą w innych bogów, mówią trudnym dla Europejczyka językiem, ale są zadziwiająco do nas podobni, bowiem ból, cierpienie są doświadczeniami uniwer- salnymi, łączą ludzi wszystkich nacji i kon- tynentów. Szukanie tego braterstwa i wza- jemnego zrozumienia jest niewątpliwie ce- lem, który stawiał sobie Lebioda, pisząc swoje książki podróżne. Idzie o przekazywanie sobie człowieczeństwa, wbrew i mimo różnic kul- turowych. W dzisiejszym globalnym świecie żyjemy coraz bliżej siebie: ludzie, narody, na- cje i kultury. Różnorodność nie musi prowa- dzić do kon iktu i braku zaufania. Przeciw- nie, może wzbogacać i uzupełniać. Nie unik- niemy spotkania z innymi kulturami. Inny, jak widzieli go Levinas i Buber, jest proble- mem i zadaniem pierwszoplanowym współ- czesnej kultury. Wiele tu żalów i pretensji. Europejczycy przez kilka stuleci byli okupan- tami w wielu afrykańskich i azjatyckich kra- jach. Dziś natomiast muzułmanie nie potra-  ą współżyć kulturowo z europejską odmien- nością. Lebioda jest wyczulony na tę proble- matykę i chce Innego zobaczyć w całej kra- sie i odmienności. Stara się z tą odmienno- ścią współżyć. We wszystkich trzech podróż- nych książkach pokazuje Innych jako problem, ale też nadzieję wzbogacenia własnego świa- ta. Spotkanie z odmiennymi, silnymi kultura- mi jest nie tylko zagrożeniem, ale też szan- są rozwoju. Ot, Lebioda napisze na przykład przejmujący wiersz o żebraczce w świątyni Tao: Ta drobna kobieta z blaskiem urody na pomarszczonej/ twarzy żyła już tutaj wiele lat
styczeń–marzec 2020 LiryDram 33


































































































   33   34   35   36   37