Page 21 - 09_LiryDram
P. 21

ich dziadek; oby kiedyś wróciła prawdziwa bohema do Poznania.
Jesteś poetą, tłumaczem i kompozytorem. Kim się czujesz bardziej?
Często zadają mi to pytanie. Ja po prostu jestem sobą. Proces twórczy jest jak splot kochanków. Jest dreszcz, rodzi się muzy- ka, słowo, obraz, wtedy kreacja daje roz- ruch serca i drżenie ciała. To piękno chwili. Translatoryka z kolei to pomost kulturowy między Polską a Grecją, to mocowanie się ze słowem, jak na ringu. Teraz ukazała się moja trzecia antologia, tym razem dwujęzyczna, poezji polsko-greckiej, a w 2014 przetłuma- czyłem bestseller Janisa Kalpuzosa Imaret o problematyce muzułmańsko-grecko-ży- dowskiej. Pasjonująca podróż. A ogólnie to nie lubię się nudzić.
A co było pierwsze u Ciebie: muzyka czy poezja?
Gdy miałem trzy, cztery lata, siadałem sam
do instrumentu i wymyślałem melodie. Mając lat 7, pisałem i nagrywałem pierw- sze utwory. Miałem magnetofon, śpiewa- łem i słuchałem swoich melodii. To była taka moja pierwsza praca studyjna. Naj- lepsze zapisywałem nutami. A pierwszy wiersz napisałem, mając 10 lat. Pokłóci- łem się wtedy z tatą. Byłem niepokornym buntownikiem. Pamiętam, że napisałem krwisty, pełen bólu wiersz na maszynie, gdy ojciec wyjechał na jakieś sympozjum, chyba do Ohrydu. Po powrocie wszedł do mojego pokoju i pocałował mnie w czoło. Następny wiersz napisałem już dla mamy i wydrukował go „Głos Wielkopolski” za po- średnictwem naszej ukochanej polonistki, Barbary Kasprzak. Pierwszą płytę, jeszcze z Chopinem i Lisztem, nagrałem w studiu Hellenic, u Kostasa i Eleni, po konkursach, i tak się rozpędziłem, że w sumie skom- ponowałem i nagrałem 20 płyt (jazz, acid jazz, etno, folk, reggae, w tym dwie pla- tyny), napisałem ponad 200 utworów na
październik-listopad 2015 LiryDram 19
proj. graf.: prof. Mirosław Pawłowski


































































































   19   20   21   22   23