Page 57 - 03_LiryDram
P. 57

Cała nad nim pochylona,
A z żywicy me warkocze Płyną wprost do jego kolan.
Już się zachwiał we mnie świat, Coraz bliżej młody drwal, Światła sęki ma na skórze,
Gubi potu krągłe ziarna, Jeszcze raz mnie siekiereczką, O... jak pięknie niebo spada!
1. Pochwyciłam drwala w locie,
W swym ostatnim zatańczeniu,
Choć się wyrwać chciał z mych objęć, Z nim zwaliłam się na ziemię.
Dumne serce mu wydarłam, Otuliłam rudym szalem,
Całą sobą ułapiłam,
By na zawsze być już z drwalem. [...]
W miłosne przepaście
NARRATOR/DUSIOŁ
Przepaść, przepaść, spadam w przepaść. Tańczą góry pod powieką.
Ziemia biegnie mi naprzeciw.
Spod nóg mi umyka niebo.
Zamrok porwał mnie liliowy
niby ptak, co w skośnym locie
chwycił mnie wpół, lecz połowy drugiej nie mógł przełknąć, złodziej. Więc mnie przeciął i już chciałem jedną częścią płynąć w górę,
drugą w dół już pikowałem,
raz ku ziemi,
raz ku chmurze.
Twarz w połowie zesztywniała,
korą czarcią powleczona,
druga z mego była ciała,
przez Dusioła nieskażona. Zasępiło mi się serce nadlitością ku żywinie, zachmurzyło mi się w oczach, kiedym chwycił ją za szyję.
I uśmiercać chciałem tkliwie
w miłowaniu ostatecznym,
i się żywić tym, co żywe,
choć wpółmartwy, z nią być wieczny.
NARRATOR
Senna szła za swoją trumną tylko w białej koszulinie.
DZIEWCZYNA
Proboszcz błogosławił gumno, dusioł Straszne mełł we młynie.
NARRATOR
Ślepia koniom zzieleniały,
na przypiecku koty spały,
wichr po drogach się rozsrożył i gaworzył, i batożył.
Klął na dzwony stary Szczepan,
DZIEWCZYNA
bo podźwięku nie dawały.
NARRATOR
Co pociągnął sznur – to bekał.
DZIEWCZYNA
Ależ jego piersi grały!
DUSIOŁ
A ja przykurczony chytrze spozierałem przez sztachety.
DZIEWCZYNA
Sąsiad wyciął ciętą witkę, dziewce czyniąc wnieborety.
czierwiec 2014 LiryDram 55


































































































   55   56   57   58   59