Page 48 - 21_LIRYDRAM-2018
P. 48
tłumem ujednoliconych twarzy i zacho- wań ludzkich? Azyl, w którym odnajdujesz siebie i naturalną różnorodność? Moje py- tanie nawiązuje do wiersza W stronę od- mienności. Zacytuję fragmenty: ja to już znam ja to już widziałem/ pojawia się wciąż ten sam człowiek/ jakby dopiero zszedł z taśmy produkcyjnej (...) tak samo tak samo tak samo/ kręcą się koła kółka kółeczka/ miliony par butów marsz naro- dowy kiszek/ – kipi wesołe miasteczko wi- rujących podobieństw.
– Mam tu ambiwalentne odczucia. Nie lubię schematów, konwencjonalności, a zarazem najrozmaitsze zmiany mnie często prze- rażają. Akceptuję powtarzalność zdarzeń, a z drugiej strony dążę do nowych. Na przy- kład jeździłem na urlopy w te same miej- sca, pragnąc jednocześnie pojechać w in- ne. Drażnią mnie owe „wirujące podobień- stwa”, ale... Przecież to, co wydaje się po- dobne, w gruncie rzeczy podobne nie jest. Zawsze można zauważyć coś nowego. Ten wiersz jest właśnie przeciwko ujednolice- niu zjawisk i człowieka. Czasem jednak coś zmieniamy w diametralny sposób. Zmienia- my swoje życie. Tak więc mój wyjazd z du- żej aglomeracji nie był ucieczką ani demon- stracją. Powiem – skoro namawiasz mnie do zwierzeń – że wyjechałem za głosem serca. Najpierw do małej miejscowości, gdzie czu- łem się wyśmienicie, ale znowu powróciłem do dużej aglomeracji. Nie myśl, że uciekłem. Po prostu mieszkamy tam razem. Mnie ja- ko człowieka wychowanego w dużym mie- ście ono nie przeraża. A wiersze, które przy- wołujesz, to konstatacja, re eksja, znowu – jak często u mnie – podszyte ironią, buntem podmiotu lirycznego, którego nie należy do- słownie utożsamiać z autorem.
W wierszu Krotochwila historii nawiązujesz do polskiego mesjanizmu. To temat obec- nie bardzo aktualny, choć od napisania tego wiersza minęło osiem lat. To przecież wła- śnie dzisiaj na nowo naród buduje świąty- nię/ naród chce więzić boga, a gdyby bóg nie wszedł tam cały/ to jakoś go się upchnie. Czy sądzisz, że jesteś tym jednym sprawie- dliwym, który nagle zatrzaśnie wrota i przy- bije na nich tabliczkę: klinika psychiatrycz- na? Czy też zostawiasz tę rolę komuś inne- mu? Jaki jest twój stosunek do rzeczywisto- ści naszego kraju ostatnich lat?
– Nie tyle do mesjanizmu, co do kretynizmu. Amok religijny, absurdalność, zawłaszcza- nie ideologii – to wszystko jest aktualne do dziś. Trzeba pamiętać, że religia nie jest ide- ologią, kodeksem, nie jest niczyją własnością. Ten religijny amok świetnie określił nieżyją- cy już krytyk literacki Zygmunt Lichniak. Po- wiedział, że może uwierzyć, iż nawróci się szczerze kilka owieczek, ale żeby od razu cały kierdel? Widzieliśmy w latach dziewięćdzie- siątych owe „nawrócenia”, kiedy zabrakło oparcia w PZPR. A i dzisiaj wielu chciałoby poświęcać byle wychodek. Tak więc przydał- by się jakiś „sprawiedliwy”, który by krzyk- nął, że król jest nagi. Nie znaczy to, że tym sprawiedliwym miałby być jakikolwiek poeta czy ja konkretnie. Taki „sprawiedliwy” w we- wnętrznym wymiarze powinien się pojawić w każdym z nas. Ale jako prześmiewca nie mogłem sobie odmówić wizji, jaka jest zapi- sana w cytowanym przez ciebie wierszu. Wa- riactwo zawsze pozostaje wariactwem, cza- sem je opisuję, karykaturuję, ale wiem, że ni- czego nie zmienię. Nie znaczy to, że mówie- nie o tych sprawach jest bezcelowe. Poezja powinna być nie tylko konstatacją, ale i ostrą kontestacją.
46 LiryDram październik–grudzień 2018
fot. Wołodymyr Garmatiuk