Page 23 - 13_LiryDram_2016_OK
P. 23
meksykańskiej malarki Fridy Kahlo (w czę- ści Meksykański danaid), a i Camille Clau- del – rzeźbiarki o niesamowitej wyobraźni, tworzącej w cieniu artystycznego olbrzyma Auguste Rodina (część Reinkarnacje, czy- li prawdy i kłamstwa). A Camille to egzem- pli kacja kamienia (oczywiście nie tylko jako materiału rzeźbiarskiego). Wszak Kamień to taka krew w żyłach, która nie płynie. Ponad- to pytania zadawane przez poetkę w imieniu rzeźbiarki w niemal oczywisty sposób sięga- ją w sfery innych wymiarów, gdyż: A jeśli to niepamięć tamtej prawdy z wcielenia / po- przedniego, a ty z tych samych powodów nie wiesz, że wtedy byłaś kobietą.
Elżbieta Musiał przekonuje, że w istocie wszelkie tworzenie sięga wymiaru pozaz- iemskiego – jakkolwiek chciałoby się go in- terpretować. To właśnie ten błysk „bożej
Obraz Elżbiety Musiał
iskry”, nieulegającej racjonalnym uzasad- nieniom. Być może nasza ograniczoność myślenia o wszechświecie powinna być uszanowana poprzez otwartość, gotowość na przyjęcie Tajemnicy.
Niewielu znamy autorów, którzy tak kon- sekwentnie drążą istotę świata oglądane- go w szerokiej płaszczyźnie, więc i świa- ta niewidzialnego, a przecież żadną miarą niedającego się zakwestionować. Sen, ból, marzenie, strach, duch i dusza... I Czas. I Wszechświat. Chwilami udaje się to od- czytywać poetom, artystom wszelkich krę- gów czytania świata wciąż na nowo.
Elżbieta Musiał, Mówię pochyloną cambrią, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2015. Ilustracje na okładce i wewnątrz tomiku Elżbieta Musiał.
październik-grudzień 2016 LiryDram 21