Page 38 - LiryDram_14-2017OK
P. 38

Kto dopuścił do tego, że powstała? W któ- rym momencie zmian zrobiono ten błąd? O tym przecież wcale się nie mówi. Skoń- czył się ten pseudosocjalizm i natychmiast, dosłownie z dnia na dzień potworzyły się groźne bandy, zaczęły się na wielką skalę napady, wymuszania, masowe kradzieże samochodów, afery  nansowe. Jakby nie istniało prawo.
– Jest tyle rzeczy do zrobienia w naszym młodym państwie, że... – powiedział bez przekonania, ale mu nie pozwoliła dokoń- czyć.
– Tyle rzeczy! Jesteś wysokim urzędnikiem państwowym i co? Czy w tym twoim urzę- dzie choć raz dyskutowano na temat bez- pieczeństwa normalnego, spokojnego oby- watela?
– Dziecko, mamy na głowie tak poważne sprawy, że już nie starcza czasu, żeby...
– Aha, nie starcza czasu. To może teraz, gdy twój syn został potwornie okaleczony, zainteresujesz się tym? – Odwróciła głowę i zaczęła płakać, mówiąc dalej przez łzy. – Boże, co teraz będzie? Jak on sobie poradzi w życiu? Ani zawodu, ani prawdziwej ro- dziny, ani...
– Kochanie, na miłość boską! Nie tak! Nie histeryzuj! Stała się rzecz straszna, to prawda, ale trzeba po męsku na to spojrzeć i znaleźć inną drogę. Da sobie radę, to mą- dry i twardy chłopak. A my...? O nas zapo- mniałaś? Przecież mu pomożemy.
– Zachciało się demokracji, zapatrzyli się wszyscy na Zachód. – Szlochała dalej. – I teraz masz ten Zachód! Na każdym baza- rze bezkarnie możesz kupić broń! Bandyci śmieją się w nos z prawa i policji!
– Kochanie, nie tak, nie tak. Jesteśmy w okresie przejściowym. Zanim to wszyst-
ko okrzepnie, musi na wierzch wyjść brud- na piana. A tę pianę wyrzucimy.
– Zupełnie jakbym słuchała wywiadu z mi- nistrem spraw wewnętrznych albo z ko- mendantem głównym policji! – Spojrzała na niego i zaczęła przedrzeźniać, naśladując głosy znanych polityków. – Chwilowo jest jeszcze sporo usterek, wynikających głów- nie z przestarzałego sprzętu i niedo nan- sowania odpowiednich służb. Ale bardzo dużo się robi, zakupiliśmy już pięć szyb- kich volkswagenów, żeby wzmocnić patro- le. Statystyka wykazuje, że jest coraz lepiej, bo w stosunku do takiego samego okresu roku ubiegłego jest poprawa o jeden i pół procent. A tymczasem – wróciła do normal- nego tonu – napad za napadem na konwo- je z pieniędzmi, na transporty cennych to- warów, na banki. Wymuszanie na drobnych sklepikarzach haraczu. Porywania dla oku- pu. Afery gospodarcze jedna za drugą. Niby są winni, a jednak ich nie ma. Z jednej stro- ny kominy płacowe, a z drugiej najuboż- si emeryci, którzy mają przez cały miesiąc żyć z marnych niecałych pięciuset złotych. Parlamentarzyści bezkarnie rozbijający się po pijanemu w luksusowych samochodach, zarabiający wielokrotnie więcej niż prze- ciętny obywatel.
– Przestań, na miły Bóg! – Uderzył dłonią w blat stołu. – Opanuj się! Zazdrościsz, że tyle zarabiają za naprawdę ciężką pracę i nieprawdopodobną odpowiedzialność?
– Narkotyki, gangsterskie podziemie – mó- wiła coraz głośniej, coraz gwałtowniej – deprawowana młodzież, jakieś sekty. Pod- kładanie bomb. Procesy ot tak, dla zamy- dlenia oczu, a bossowie ma jni śmieją się w kułak. Przecież w mniejszych miastecz- kach to oni rządzą, a nie władza. I co gor-
36 LiryDram styczeń-marzec 2017


































































































   36   37   38   39   40