Page 102 - LiryDram_17-2017
P. 102

Laurka
dla
mamy
Agata Siemaszko
W tak zwane życie wieczne przestałam wierzyć, kiedy byłam mała. Właści- wie jeszcze nawet nie zaczęłam się głębiej zastanawiać, a już stało się dla mnie zupeł- nie jasne, że po śmierci człowiek znika; że
„ja” rozpływa się w niebyt...
Nasz dom w Grodźcu był wtedy Miejscem, tętnił życiem kilku pokoleń ludzi. Wspo- mnienia przedwojnia, lat okupacji i okresu komunizmu były jeszcze ciepłe, a schowa- ne w szu adach czarno-białe zdjęcia były częścią tych wspomnień, nie jedynie mar- twą, niemą odbitką światów już dawno mi- nionych.
Zielony pokój na piętrze był wtedy cie- pły i jasny, okna wychodziły na wschód, na Wzgórze Świętej Doroty i cementow- nię. Nad ranem szyby parowały, a z dołu przez otwarte drzwi dobiegały dźwięki po- rannej krzątaniny: szuranie, stukot, skrzy- pienie drzwiczek ka owego pieca, drapa- nie pogrzebaczem w palenisku. Rytuał roz- palania w piecach był sygnałem, że rozpo- czyna się dzień. Dziadek sprawował pieczę
nad kotłem centralnego ogrzewania stoją- cym w piwnicy, obok wędzarni (wiosną to pomieszczenie zmieniało się w wylęgar- nię – pod lampą zaimprowizowaną z pro- diża wygrzewały się kurczęta). Biały piec ka owy w babcinej kuchni był taką axis mundi wszystkiego, co wówczas ogarniała moja mała głowa... Gazeta-olej-drewien- ka-węgiel... Węgiel był ogromnie ważny i wszystko pachniało węglem.
Mama najprawdopodobniej jeszcze wte- dy spała zwinięta w przecinek na kanapce kon-tiki w pokoju dziennym przed telewi- zorem. Sypiała albo ze mną, albo właśnie tam. Tato zajmował pokój biały, będący w gruncie rzeczy przedpokojem wciśnię- tym między łazienkę, wyjście na schody i główną sypialnię z balkonem.
Moje najwcześniejsze wspomnienia wią- żą się z tym domem. Pamiętam, jak lecę (prawdopodobnie niesiona przez tatę) i lą- duję w wanience ustawionej pod czerwo- ną lampą. Pamiętam gruchające na latar-
100 LiryDram październik–grudzień 2017


































































































   100   101   102   103   104