Page 56 - 02_LiryDram
P. 56

opiewana przez niego miłość do córki od- zwierciedlała faktyczny do niej stosunek, czy też była próbą rozliczenia się z wła- snym sumieniem?
Jeśli koniecznie szukać kobiety, która była naj- większą miłością życia Broniewskiego, to była nią właśnie Anka. Córka-bzdurka, jak o niej mówił i pisał. Wojna spowodowała, że Anka musiała szybko dojrzeć, studia rozpoczęła ma- jąc zaledwie szesnaście lat, i Broniewski trak- tował ją jako partnerkę do rozmów i dzielenia rozterek życiowych, poetyckich, politycznych. Anka mogła mu powiedzieć rzeczy najbar- dziej przykre i gorzkie, a przy jego postępu- jącym alkoholizmie nie był przecież ojcem z marzeń, i on to z pokorą przyjmował. Kie- dy Anka skończyła szkołę filmową w Paryżu i rozpoczęli wspólnie pracę nad filmem, który miał być ilustracją do poematu Broniewskiego „Wisła”, był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Miał pracować z Anką! Z ukochaną cór- ką! Ale w przeddzień wyjazdu na zdjęcia Anka zatruła się gazem – nie bardzo wierzę w wer- sję samobójstwa, miała małą córeczkę i zbyt wiele planów na przyszłość – Broniewskiemu zawalił się świat. Zaczął wtedy pić strasznie, do skrajnego upodlenia, jakby chciał zapić się na śmierć, nie mogąc pogodzić się z jej śmier- cią. Nie chciał przeżyć odejścia ukochanej cór- ki. To wtedy trafił na leczenie do zakładu psy- chiatrycznego w Kościanie, a po roku napisał cykl wierszy „Anka”, porównywany do „Tre- nów” Kochanowskiego. Jest w tych wierszach wszystko, ogromna miłość do córki, ból, że jej nie ma i chęć powiedzenia tego wszystkiego, czego nie powiedział jej za życia. Myślę, że tego rozdzielić nie można.
Władysław Broniewski lubił popisywać się siłą, sprawnością fizyczną i ilością wy-
pitego alkoholu”. Bartelski wspominał, że poeta zawstydzał swoją sprawnością i tę- żyzną fizyczną młodszych od niego o całe pokolenie kolegów po piórze. Czy, według Pana, Broniewski chciał tym samym udo- wodnić coś sobie, czy też może światu? On był poetą, ale był też żołnierzem, fron- towcem. To doświadczenie, jak sam mó- wił, różniło go choćby od skamandrytów, do których należał przecież pokoleniowo. W jego poezji była krew, ból, śmierć, strach, wszystko czego doświadczył na własnej skórze. I to dzieliło go od tych twórców, którzy wojny przeczekiwali na emigracji, uważając, że to sprawa żołnierzy. Na tym też polegał patriotyzm Broniewskiego, czas wojny to czas, kiedy pierwszym obowiąz- kiem wszystkich jest bić się o ojczyznę. O tym jest przecież najsłynniejszy wiersz Broniewskiego „Bagnet na broń”. Poeta podkreślał tę swoją inność także takimi zachowaniami, o jakich pani mówi, z arse- nału zachowań macho. Popisywał się swoją siłą i sprawnością fizyczną – robiąc stójkę na oparciu krzesła czy krawędzi stołu, i to po alkoholu. Nie był wolny od pewnej chło- pięcej próżności, zwłaszcza po wojnie, kie- dy siłował się z młodszymi od siebie o 25- 30 lat i wygrywał. To takie przyjemności, z których mężczyźni nigdy nie wyrastają.
Pisze Pan w swojej książce, że Broniew- ski chętnie jeździł na spotkania z czytel- nikami, uważając że wiersz ożywa dopiero w bezpośrednim kontakcie z ludźmi. Przy tym poeta doskonale radził sobie z pu- blicznością. Posiadał „czarodziejską zdol- ność zawładnięcia emocjami ludzi”. Na czym, Pana zdaniem, polegała ta umiejęt- ność?
54 LiryDram luty 2014


































































































   54   55   56   57   58