Page 57 - 02_LiryDram
P. 57

Musimy wierzyć tym, którzy brali udział w spotkaniach z Broniewskim, a potem pi- sali o jego magnetycznym wpływie na pu- bliczność. Choćby aktorce, którą podczas takiego wieczoru poproszono o przeczy- tanie kilku wierszy poety. Zrobiła to, do- piero po niej zaczął mówić swoje wiersze sam Broniewski. Po spotkaniu aktorka nie mogła zrozumieć, po co w ogóle ją zapra- szano. Przecież ON TO ZROBIŁ LEPIEJ, mówiła. Broniewski znał swoje wiersze na pamięć, stawał z boku sceny, przy kurtynie i zaczynał mówić. Jeśli publiczność nie była od razu skupiona, wcale nie próbował z nią walczyć, mówił spokojnie, cicho, a sala szybko się uspokajała. Wtedy zaczynał się prawdziwy popis. Jedne wiersze, te rewo- lucyjne, niemal skandował, inne, choćby „Bezrobotnego” – zachowało się nagra- nie! – melorecytował, i wciągał publiczność w swój świat. Były takie spotkania, gdzie jak na koncercie gwiazdy rocka publicz- ność dopowiadała końcówki jego wierszy. Oczywiście to musiały być wiersze takie, jakie pisał Broniewski, rytmiczne, po pro- stu stworzone do publicznego mówienia. Młode zespoły rockowe, które dziś śpiewają utwory Broniewskiego, chwalą go właśnie za to, że w jego wierszach słychać rytm. No i musiały jeszcze zawierać emocje, trafia- jące do ludzi. Marcin Świetlicki powiedział kiedyś, że jeśli w ogóle warto pisać wiersze, to właśnie tak jak Broniewski, emocjami. Literackie gry prędzej czy później wietrze- ją, Broniewski trwa.
Chopinowski mazurek h-moll towarzyszył Broniewskiemu przez całe życie. Mówił: „wlazł mi do serca jak drzazga i dotąd tej drzazgi nie mogę wyjąć”. Czy Pana zda-
niem utwór ten miał znaczący wpływ na twórczość poety?
Szkoda, że nie możemy do tej rozmowy do- łączyć pliku mp3 z tym mazurkiem Chopina, bo sądzę, że byłbym wtedy zwolniony z od- powiedzi na to pytanie. Bo jest w tym utwo- rze Fryderyka Chopina wszystko: nostalgia, pozorna łagodność, podszyta jednak jakimś niepokojem, w którą wdzierają się nagle nuty ostrzejsze, bardziej surowe, momentami gwałtowne. Jest śpiewność liryków Broniew- skiego, ale są też tony wysokie, uderzające
luty 2014 LiryDram 55
MARIUSZ URBANEK – publicysta i pisarz. Autor biografii m.in. Leopolda Tyrmanda
„Zły Tyrmand”, Stefana Kisielewskiego „Kisiel”, Jerzego Waldorffa „Ostatni baron Peerelu”, Jana Brzechwy „Brzechwa nie dla dzieci”, Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego „Szwoleżer na Pegazie” i Władysława Broniewskiego „Broniewski. Miłość, wódka, polityka”. Ostatnio wydał „Tuwim. Wylękniony bluźnierca”. Jest publicystą i felietonistą miesięcznika „Odra” (ukazały się w tomie „Przecieki niekontrolowane”) oraz autorem kilku zbiorów bajek.
fot. Martyna Urbanek


































































































   55   56   57   58   59