Page 120 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 120
PolskI dla obcokrajowców
organizacje i fundacje z nurtu pro-life. Organizują martwym noworodkom profe-
sjonalne sesje zdjęciowe. Fotograf wolontariusz jest pod telefonem i zobowiązuje
się w ciągu godziny dotrzeć do szpitala. Zaczęło się w USA i Kanadzie, dziś ta-
kie sesje robią też rodzice w Polsce. Dzieci są ubierane i układane w ramionach
matek. Wyglądają, jakby spały. Często mają na głowach wianuszki, opaski z czar-
ną lub białą różą. Jak Monroe Faith, córeczka Emily i Richarda Staley z USA, która
urodziła się martwa w zeszłym roku. Emily opublikowała jej zdjęcia na fejsbuku.
Czarno-białe fotki przedstawiające Monroe na piersi mamy, z tatą, który całuje jej
główkę. Zbliżenia maleńkich paluszków i stópek. Rodzice chcieli, żeby fotografie
ich córeczki nie różniły się niczym od tych, jakie zwyczajowo rodzice robią swo-
im dzieciom po porodzie. Więc uśmiechają się do swojego nieżyjącego dziecka.
Pół miliona użytkowników portalu obejrzało zdjęcia Monroe. Wielu je „polubi-
ło” i udostępniło.
Ale na rodziców spadła też fala oburzenia i krytyki.
[...] Wielu ludzi szokują takie świadectwa, a już zwłaszcza ich publiczne udostęp-
nianie. Ale czy aby na pewno to zjawisko zupełnie nowe? Przecież nie tak dawno
temu nasi przodkowie robili zdjęcia pośmiertne swoim bliskim. Do fotografii ze
zmarłym pozowały całe rodziny, także dzieci. Zakłady fotograficzne specjalizują-
ce się w takich sesjach miały specjalne wieszaki do podtrzymywania zmarłego
w pozycji siedzącej lub stojącej.
– W kulturze ludowej były sposoby na obłaskawienie śmierci, jak choćby taki, że to
rodzina myła i ubierała zmarłego, który potem leżał w domu w otwartej trumnie –
mówi prof. Szlendak. – Śmierć zawsze była wydarzeniem ważnym dla każdej spo-
łeczności. W ostatnich dziesięcioleciach wyrugowaliśmy ją z naszego życia do szpitali
i hospicjów, bo była brzydka i nas straszyła. Wyrzuciliśmy ją z albumów. Trumny za-
mknięto w latach 90. Ale ten epizod ucieczki przed śmiercią mamy już chyba za sobą.
Być może właśnie dzięki technologii, sieci i mediom społecznym, choć granica
uczuciowego ekshibicjonizmu jest tu bardzo cienka.
Bo człowiek szuka wsparcia
Rodzice małej Monroe podzielili się ze światem swoim bólem. W zamian dosta-
li wsparcie od tysięcy nieznajomych. Jak mówią, chcieli ukojenia, ale także tego,
by przetrwała pamięć o ich córeczce. [...]
Zdjęcia są elementem rytuału pożegnania. – Jednym ze sposobów radzenia sobie
ze stratą jest opowiadanie o tym, dzielenie się swoim bólem – mówi dr Krejtz. – To
właśnie robią ci rodzice.
Prawdopodobnie to samo robił na swoim blogu Jerzy. Opiekował się swoją chorą
żoną, dzień po dniu był świadkiem spustoszenia, jakie w najbliższym mu czło-
wieku czyniła choroba. Po prostu musiał się tym podzielić. A teraz opowiadać
można także w internecie. – Sposób komunikowania się przez sieć jest niemal rów-
noważny z rozmową twarzą w twarz – mówi dr Krejtz. – Zwłaszcza że internet two-
rzy takie środowiska, które działają jak grupy wsparcia.
120