Page 119 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 119

III. ŚwIat, w którym żyjemy
                   Ewy z rehabilitacji kolan, przedstawiające ją siedzącą na krzesełku w sali gimna-
                   stycznej z podwiniętą spódnicą i rajstopami zsuniętymi do kostek.
                   „Jako  syn  kategorycznie  nie  zgadzam  się,  aby  opisywać  w  miejscu  publicz-
                   nym (a takim jest ten blog) intymne sprawy. Uważam, że nie wszyscy muszą
                   o tym czytać. Pytanie, co jest ważniejsze – kronikarskie zacięcie i chęć opisy-
                   wania wszystkiego, niezależnie czy wypada, czy nie wypada, czy może uszano-
                   wanie woli najbliższych, uszanowanie godności osobistej drugiego człowieka,
                   a zwłaszcza własnej Żony!!!”.

                   Syn Jerzego nie może zrozumieć, dlaczego jego ojciec to robi. No właśnie, dla-
                   czego tak wiele osób to robi?

                   Bo skoro są komórki..
                   Niemal każdy ma dziś telefon komórkowy, smartfona, a w nim coraz lepszy apa-
                   rat fotograficzny. Można z tym wejść prawie wszędzie, i do szpitala, i do kostnicy.
                   Fotografowanie jest nieporównywalnie dyskretniejsze niż wtedy, gdy można to
                   było robić za pomocą osobnego aparatu.
                   – Bodźcem jest możliwość – mówi prof. Tomasz Szlendak, socjolog z Uniwersyte-
                   tu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Do niedawna robienie zdjęć, nie mówiąc o ich
                   publikacji, było przywilejem nielicznych. Dziś może to zrobić każdy. Więc robi. Bez
                   zastanawiania się.
                   [...] – Jak dziś czegoś nie sfotografujemy i nie podzielimy się tym, to nie czujemy, że
                   coś przeżyliśmy – mówi prof. Szlendak i nazywa to zjawisko „eksterytorializacją
                   pamięci ulokowanej w obrazach”.
                   Więc na wycieczce w Azji zamiast wąchać egzotyczny kwiat, robimy mu zdję-
                   cie. Większość turystów ogląda świat wyłącznie przez obiektyw smartfona czy
                   tabletu. Selfie są jakby podwójnym komunikatem. Pokazują miejsce i wydarze-
                   nie, w którym człowiek uczestniczy, a jego twarz wyraża emocje: zobacz mnie,
                   zobacz, co czuję w tym momencie. – Wiele osób sądzi, że robienie selfie to przejaw
                   narcyzmu, a tak naprawdę to jest wołanie o uwagę – mówi dr Krzysztof Krejtz, psy-
                   cholog internetu z SWPS oraz Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego
                   Instytutu Badawczego. Ale uwiecznianie pięknych widoków, zabytków, siebie na
                   ich tle, rodzinnych uroczystości nie jest tym samym co robienie zdjęcia bliskie-
                   mu na łożu śmierci.

                   – Zdjęcia ludzie zazwyczaj robią, gdy czują, że dzieje się coś ważnego – wyjaśnia
                   dr Krejtz. – Śmierć bliskiej osoby czy narodziny dziecka to są właśnie takie ważne
                   momenty w życiu człowieka. Przy tym stres związany z wydarzeniem pozytywnym
                   i negatywnym jest bardzo podobny. Dlatego człowiek może reagować w zbliżony
                   sposób i mieć potrzebę uwiecznienia tych momentów, żeby podzielić się z innymi.
                   Bo ludzie zawsze tak robili
                   Rodzice, którzy wiedzą, że ich dziecko urodzi się martwe albo umrze tuż po poro-
                   dzie, coraz częściej chcą mieć jego zdjęcia. Pomagają w tym hospicja prenatalne,



                                                                                       119
   114   115   116   117   118   119   120   121   122   123   124