Page 226 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 226

polskI dla obcokrajoWcÓW
                   Ale nie w Warszawie, bo tu rynek jest mocno nasycony, publiczność chimeryczna
                   i nie sposób przewidzieć, czemu jednego dnia lokal przeżywa oblężenie, a dru-
                   giego stoi pusty. W jej rodzinnej Łodzi w starej fabryce powstało centrum OFF
                   Piotrkowska. Knajpki, pracownie artystyczne, studia fotograficzne.
                   Tam, razem z dwójką innych uciekinierów z branży, postanowili otworzyć restau-
                   rację MITMI. Przez rok pracowali nad projektem. Logistyka, badania rynku, mar-
                   keting – na tym się znali. Ale i tak o mało się nie wyłożyli na remoncie. To stara, za-
                   bytkowa fabryka. Załatwianie każdego papierka trwało wieki. Najtrudniejszy był
                   moment, gdy sanepid wyznaczył już datę odbioru, a bank zalegał z terminową
                   wypłatą raty kredytu i nie mieli za co kupić sprzętu do kuchni. Wtedy byli bliscy
                   załamania, ale znajomi się zrzucili i pożyczyli pieniądze. – Ruszyło i jeszcze wszy-
                   scy jedziemy na adrenalinie, więc nie czujemy zmęczenia. Śpię po trzy godziny na
                   dobę, ale jak uda mi się już dobudzić, to się uśmiecham – opowiada Aneta. – Bo jak
                   widzę, że ludzie przychodzą do nas na śniadanie, a potem wieczorem wracają na ko-
                   lację, to jest wymierna satysfakcja. Większa niż obserwowanie słupków sprzedaży.
                   Dorotę Grochulską korporacja w gruncie rzeczy wypluła. Pracowała w Korei Połu-
                   dniowej dla Samsunga. Zajmowała się strategią globalną produktów, badała róż-
                   nice preferencji rynków: Rosja, Brazylia, Chiny. W Korei kultura korporacyjna jest
                   jeszcze inna; bardzo uwewnętrzniona. Ludzie sami siebie postrzegają jako try-
                   biki w firmie i całe życie budują wokół pracy. W pewnym momencie, jako ko-
                   bieta w ciąży, stała się trybikiem nie w pełni sprawnym, więc jej podziękowano
                   i nawet się nikt nie zdziwił. Po powrocie do Warszawy szukała czegoś nowego.
                   Na Powiślu trafiła do budynku dawnej fabryki kartograficznej. Piękny teren, wnę-
                   trza z klimatem w berlińskim stylu. Otworzyła klub „1500m2”. Pierwsze pół roku
                   to był czas błędów i wypaczeń. Musiała stać się ekspertem od prac budowla-
                   nych, rekrutacji, odróżniania przyzwoitych organizatorów koncertów od oszu-
                   stów, jak również nauczyć się, co robić, kiedy w nocy z soboty na niedzielę zatka-
                   ją się wszystkie toalety albo urwie grzejnik.
                   Klub wpisał się w mapę warszawskiej kultury alternatywnej, stał się miejscem,
                   gdzie się bywa. Ale to Warszawa, więc nikt nie jest w stanie przewidzieć, na jak
                   długo. W tym roku, razem ze wspólnikami, otworzyła więc nowe miejsce – restau-
                   rację Na Lato. – To chyba trochę uzależnia – mówi Dorota. – W korporacji człowiek
                   haruje i nigdy nie widać bezpośrednich efektów, a tu wszystko widać od razu. Jak się
                   uda jedno miejsce, zaczyna się myśleć o następnym. Sprawdzić, czy ma się już dobre
                   wyczucie. [...]


                   Zdania:
                       1.  Warszawa to kapryśne miasto, ponieważ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
                           . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
                       2.  Ludzie marzą o otwarciu własnej knajpki czy restauracji, bo  . . . . . . . . . . . .
                           . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .



               226
   221   222   223   224   225   226   227   228   229   230   231