Page 91 - Jezyk_kluczem_do_kraju_t2_ebook_no security
P. 91
ii. Być czy mieć?
tekstowe i skompresowane obrazki, ale na pewno nie piosenka czy film. Jednak
nadal można znaleźć miejsca, gdzie bez dyskietek ani rusz.
Zabawne, że to w Stanach Zjednoczonych, kraju uznawanym za lidera techno-
logicznych zmian, stara dyskietka znalazła dla siebie nisze. Potrzebna jest na
przykład w Rejestrze Federalnym, urzędowym dzienniku rządu amerykańskie-
go, który publikuje każdego dnia komunikaty, obwieszczenia i rozporządzenia.
Część amerykańskich urzędów wciąż skanuje swoje dokumenty, a następnie wy-
syła je do Rejestru na dyskietkach. Nie mają dostępu do nowoczesnych szyfrują-
cych systemów poczty elektronicznej, a przez zwykły e-mail, z powodów bezpie-
czeństwa, niczego przesłać nie mogą. Rejestr Federalny przyjmuje dokumenty
na dyskietkach i płytach CD-ROM, ale już nie na nowoczesnych kartach pamięci.
Szybkich zmian nie należy się spodziewać, bo amerykańska administracja jest
niedofinansowana, a politycy nie chcą jej dać więcej pieniędzy.
Także stare, miękkie dyskietki o dużych rozmiarach nie wyzionęły jeszcze zupeł-
nie ducha. Można je znaleźć w amerykańskich instalacjach wojskowych, zbudo-
wanych w latach 60. i 70. ubiegłego wieku na wypadek wojny jądrowej. Działają
w nich ciągle te same komputery, wyposażone w stacje dla dyskietek o wielkości
ośmiu cali, i to one właśnie musiałyby zostać wykorzystane, gdyby zapadła decy-
zja o użyciu groźnych arsenałów. Wojna, w której odpalaniem ładunków miałyby
zajmować się przedpotopowe komputery, wygląda komicznie i tragicznie za-
razem. Okazuje się jednak, że to technologiczne zacofanie ma dla wojskowych
także zalety. Archaiczne urządzenia ze swoimi śmiesznymi dyskietkami nie są
podłączone do internetu i nie mają żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym.
Dzięki temu nie włamie się do nich żaden haker. Na razie nikt nie ma zamiaru
zmieniać całego systemu, bo kosztowałoby to gigantyczne pieniądze, a wydatki
na amerykańską armię spadają. Producenci dyskietek długo jeszcze będą więc
mogli twierdzić, że współodpowiadają za bezpieczeństwo świata.
Maszyna do pisania, nie do podsłuchania
Zanim dyskietka straciła na znaczeniu, miała swój udział w eliminacji królujących
przez dziesięciolecia maszyn do pisania. Ich sprzedaż zaczęła spadać, gdy atrak-
cyjniejsze i wygodniejsze stało się pisanie na komputerze. Maszyny do pisania
zniknęły z wielu domów i firm, a gdy w 2011 r. przestano je produkować w In-
diach, wiele mediów pospiesznie napisało o ich ostatecznym końcu.
Najbardziej znani producenci, jak włoska firma Olivetti, już wiele lat temu zrezy-
gnowali z ich produkcji i poszukali innego zajęcia. Olivetti skupiło się najpierw na
wytwarzaniu komputerów, a potem urządzeń telekomunikacyjnych. Dziś jest czę-
ścią włoskiego telekomu. Szacowne maszyny do pisania nadal są jednak produko-
wane, m.in. w kilku krajach Azji, i ciągle mają specyficznych odbiorców. W Stanach
Zjednoczonych używane są często w firmach pogrzebowych i w więzieniach do
wypełniania urzędowych dokumentów. Te ostatnie szczególnie sobie upodoba-
ły modele w przezroczystych obudowach, łatwe do kontroli przy wejściu, bo od
razu widać, czy wewnątrz urządzenia nie zostały ukryte jakieś przedmioty.
91