Page 49 - 37_Lirydram_2022
P. 49

Potencjalnie istnieją, ale aktualnie jest tylko jedna. Interpretacja stanowi bowiem akt. Akt wyboru, wyróżnienia i zniszczenia. Skoro nie możemy jednoznacznie interpretować nawet takiego dejektycznego3 zdefiniowania treści wiersza, zawieśmy wszelkie merytoryczne są- dy i spróbujmy określić sytuacje.
Gest Przybosia wskazuje dość precyzyjnie pew- ną sytuację. Niezależnie od interpretacji, jest praktycznym zanegowaniem wszelkich wypo- wiedzi o poezji w języku „nieprzedmiotowym”, dyskursywnym, odrębnym. Krótko mówiąc – w metajęzyku.
Traktat poetycki leży na linii Przybosiowego gestu. Mówi o poezji polskiej, nawet o jej szer- szym kontekście (społecznym, historycznym, metafizycznym), językiem metafory, obrazu poetyckiego, aluzji literackiej, a więc właści- wie językiem poezji, jakkolwiek byśmy nie definiowali to, co uważamy za „język poezji”. Jednocześnie na zasadzie zwykłego przecze- nia czy dykcji negatywistycznej, wiemy, że ten poemat nie należy do kierunku zwanego eufu- izmem i nie powstał „już w Anglii Szekspira”4. Metafora powinna znać swe własne ogra- niczenia aluzji – ciasnotę kręgu skojarzeń przywołanego przez nią. Metafora czy raczej pisarz używający metafory? Wybieramy hi- postazę, aby jeszcze bardziej rzecz zawikłać, czyli rozświetlić poprzez przywołanie wielo- ści racji. Twierdząc, że „metafora”, a nie pi- sarz, zamykamy drogę nurtowi interpretacji, który się jeszcze nie ujawnił w pełni, a obo- jętnie jak nazwiemy, wiadomo, że niesie za sobą fałsz, gdyż – w ostatecznym rachunku – polega na sprowadzeniu teorii do teorii osobowości. Osobowość jest ważna, stano- wi warunek konieczny realnego zaistnienia wszelkiej sztuki. Jednak nie możemy napi- sać równania:
Osobowość autora + reguły transformacyjne tekstu = utwór poetycki
„Plus” czy „razy”, „plus” czy „podzielić”? Rów- nania tego nie możemy napisać, gdyż w rze- czywistości nie wiemy, co osobowość robi z tekstem, a nie ma równań z nieokreślony- mi operacjami. Złudzenia wszelkich matema- tycznych, strukturalizujących czy „cyberne- tycznych” teorii sztuki słowa polegają na nie- uwzględnieniu tego, że nie ma równań z nie- określonymi działaniami. Na wielość związków i interakcji, złożoność czy wieloczłonowość relacji, ale niewiedza nie umożliwia zbudowa- nia jakiejkolwiek teorii. Wiemy tylko, ze ważna jest osobowość i reguły transformacyjne tek- stu. Co „osobowość: robi z tekstem? Czy tekst zapisany jest tylko jakimś przywołaniem (jak chce psychoanaliza), notacją, konkretyzacją istniejącego wcześniej Pratekstu (Uhrtext)? Trawestując ironicznie stwierdzenie Miłosza, interpretacja , podobnie jak poezja, „w trzech kropkach mieszka, za przecinkiem”5. Oczy- wiście, że „mieszka” w sensie heideggerow- skim. Zamieszkuje.
Traktat moralny powstał w 1947 r. w najbar- dziej antypoetyckim mieście świata, w Wa- szyngtonie. Traktat poetycki – w dziewięć lat później we Francji. Oba utwory łączy nie tylko słowo „traktat”, chyba po raz pierwszy użyte w tytule polskiego poematu, co jednak wymaga kilku wyjaśnień. W obu jest przywo- łany Conrad. W obu jest mowa o literaturze i moralności właśnie w tym nierozerwalnym związku. W obu słowem-kluczem jest „ocale- nie” i jego antonim: „zagłada”, niekiedy wy- rażonym przez funkcję czy nacechowany lub symboliczny opis czynnościowy (np. zamiata- nie włosów przez fryzjera). W obu występuje „Mickiewicz”. Przywołany lub „aludowany”.
październik–grudzień 2022 LiryDram 47




























































































   47   48   49   50   51