Page 53 - 37_Lirydram_2022
P. 53

Komplementarność Miłosza polega nie na zwykłym odrzuceniu samej teorii, lecz uzupełnieniu jej o antytezę, antyteorię, czy- li herezję.
Bo sól epoki jest w herezji.
Zresztą i takie nastawienie, podyktowane uczonością, konceptem, trzeba zawiesić. Zna- czenie ma jedynie aspekt aksjologiczny. W ję- zyku egzystencjalizmu sartrowskiego, w sta- romodnym języku dawnej epoki – każda epoka miniona jest dawną – powiedzielibyśmy, że znaczenie ma konkretny wybór, bo przekra- cza i aktualizuje ludzką potencjalność. Znowu za każdym z tych aktów ukrywa się pojęcie postępu, tak trudne do skonkretyzowania. I nowe na gruncie rozważań dyskursywnych pojęcie „wyobraźni moralnej”:
Dosyć o książkach. Ludzie ważni, Trzeba nie lada wyobraźni,
Żeby ich dziś oceniać celnie...
Poeta apelujący do wyobraźni nie dziwi. Gdyby jednak aksjolog czy etyk użył poję- cia „wyobraźnia moralna” bylibyśmy za- kłopotani i zdziwieni, chociaż samemu po- jęciu czy terminowi przysługuje atrybut konieczności. Jak widać nie wszystko, co cenne toczy się w prozie. I żal Miłosza, że wstępu do Traktatu poetyckiego, wspoma- gany przez konwencjonalne westchnienie: „nie zawsze tak było”, nie ma już swe- go w dziele o dziewięć lat wcześniejszym. Czyż wypada się chwalić? Poecie i to Pola- kowi? Sarmacie. Zresztą autopochwała czy żal nie naruszonej konkluzji, że ... więcej waży jedna dobra strofa niż ciężar wielu pracowitych stronic”14.
Biografia wewnętrzna autora nie da się wy- prowadzić z tekstu ani tainowską metodą z ży- ciorysu, ani psychoanalitycznym sposobem z (hipotetycznego) Uhrtextu. Wewnętrzność oznacza pełnię, różę różnych krajów (z Trak- tatu poetyckiego). Całościowy opis nie jest tu możliwy. Jedność metody nie da się zacho- wać. Zawieszone ciągle między milczeniem a bzdurą wszelkie „uczenie” o literaturze, a więc i krytyka, musi uwolnić się z kajdan czystej metodologii, zrozumieć, że skoro szla- chetniejsze (czyt. bardziej ścisłe) nauki jak np. lingwistyka, bez żenady dopasowują metodę do badanej rzeczywistości, modyfikują hipo- tezy wyjściowe, nawet algorytmy, ograni- czają kwantyfikacyjny zasięg twierdzeń, aby osiągnąć zgodność danych z rzeczywistości z określoną dyscypliną tego nurtu, kosztem wątpliwego prymatu Szkoły, Metody, Ostroż- ności czy Tautologii.
Na szczęśćie istnieją tacy artyści jak Miłosz, do których nie pasuje jeden klucz. Oni swoim działaniem w sztuce kompromitują wyłącz- ność interpelacji. Domagają się „taine’a”, ale i „fromma” strukturalizmu i wiedzy filologicz- nej, znajomości historii i geografii. Podjęcia próby z pełną świadomością, że to będzie tylko próba zejścia w chaos (tak zdeprecjonowany przez Miłosza!). Z nadzieją, że chaos powie nam coś o poecie, chociaż rzeka Deleware niczego nie mówi „o panowaniu Zygmunta Augusta”. Bez naszej nadziei uporządkowania chaos potęgowałby jedynie swą ekspresywną kakafonię. Czym jest interpretacja, która nie ocala poezji? Opowieścią idioty, ziarnkiem maku służącym do ukręcania bicza?... Mówimy „nadzieja bezzasadna” i „uzasadnione nadzieje”. Nadzieja bezzasadna to nie-Nadzie- ja, ale czysty akt wiary. Wiara w działaniu lub postanowieniu. Prawdziwa wewnętrzność. Ma
październik–grudzień 2022 LiryDram 51


























































































   51   52   53   54   55