Page 55 - 37_Lirydram_2022
P. 55
aktualną poezję polską wtłacza między te an- typody. Barbarzyński zabieg?
Ciekawe, że prawie wszystkie cząstkowe uwa- gi o Miłoszu wyrażone w tym szkicu są słusz- ne. Ale perspektywę należałoby zanegować. Dychotomia Błońskiego zdradza zbyt wyraźne pokrewieństwo z podziałem na współczesnych „klasyków” i „romantyków”. Tymczasem cała poezja polska, wszystko, co w niej ważne dzie- je się poza hałaśliwym sporem, który zresztą stanowi substytut różnych niespójnych treści i stanowisk. Po prostu: „Każdy mówi o czymś innym jak zwykle w życiu rodzinnym”. Przypuszczam, że kpiący z Przybosia Miłosz nie uznałby tego sparring partnerstwa. Dla Miłosza Przyboś nie istnieje jako propozycja znacząca. Tym bardziej nie może być adwersa- rzem. Jest figurą w grze, z której on – Miłosz – dawno się już wypisał podążając własną, odrębną drogą. Dzieje Miłosza poety i eseisty to dzieje poszukiwania i odnalezienia swojego traktu. Pora więc na stwierdzenia, które intu- icja z całą oczywistością lokuje na poziomie świadomości, zachowując tę formę obcowania z tekstem, która nosi miano „close reading”. Spór Skamandra i Awangardy decydujący o lo- sach poezji międzywojnia, sztucznie przedłu- żony do lat sześćdziesiątych, bo wyhamowany w okresie socrealizmu, już na początku lat trzy- dziestych wzbudził u młodych poetów odczucia, że znaleźli się w sytuacji „złej wiary” czy „fał- szywej perspektywy”. Stąd Druga Awangarda, która jednak nie potrafiła lub nie zdążyła przed- stawić własnych konstruktywnych propozycji świadomie lokując się poza sporem i przeno- sząc swoją aktywność z estetyki na treść. Dru- ga Awangarda pozytywnie acz nieświadomie przyłączyła się do nieznanych w Polsce kon- cepcji anglosaskich (głównie Audena) czy hisz- pańskich (Antonio Machado), koncepcji słowa
– wyraziciela epoki (machadowskie określenie poezji: „La palabra en elsu tiempo”).
...Bo jest poeta w Polsce barometrem Drukując nawet w „Linii” czy ”Kwadrydze”...20
Pustą zabawą w „gdybanie” byłoby snucie do- mysłów, dlaczego Druga Awangarda nie sfor- mułowała własnych koncepcji estetycznych. Czy zaważył autorytet i zasobność w talenty obu stron biorących udział w sporze tzn. Ska- mandra i Awangardy Krakowskiej? Może brak własnego trwałego pisma mającego przynaj- mniej stabilność „Skamandra” lub „Wiadomo- ści Literackich”? A może rozproszenie na wiele ośrodków prowincjonalnych? Czechowiczowskie „Pióro” jeszcze nie okrze- pło, nie zdążyło przeobrazić się w skrzydło Drugiej Awangardy. Eklektyczna „Kwadryga” estetycznie ciążyła ku Skamandrowi, pełniąc przy okazji funkcję przystani dla zbłąkanych, podobnie zresztą jak „Okolica Poetów”. Ostat- nie znaczące utwory Drugiej Awangardy: Sce- na przy strumieniu, nuta człowiecza i Obrazy myśli wskazują na możliwości sformułowania kilku programów pozytywnych. Katastrofizm żagarystów, świadome umieszczenie obok czy ponad sporem, dawał wprawdzie poezji pol- skiej „nutę społeczną”, ale nie likwidował es- tetycznej próżni. Nawiązanie dialogu z poezją europejską odbyło się tylko na gruncie praw- dziwego wyrażania bólów epoki. Forma, „dyk- cja”, mają jednak swoje znaczenie, którego nie doceniają jedynie formaliści.
Treści wyrażane przez żagarystów były zbież- ne z głosami Audena, Stevensa, Pounda, Elio- ta, Machado, Aleixandre, Saint John Perse’a. Ale forma! Wyobraźmy sobie Eliota czytające- go Poemat o czasie zastygłym lub Saint Johna Perse’a nad Tropicielem. Trudno jednak winić
październik–grudzień 2022 LiryDram 53