Page 108 - Besson&Demona
P. 108
BESSON I DEMONA
Chyba nie zabiłeś ojCa ani matki
Do Kozienic odwiózł mnie mój szwagier Juliusz Ostrowski. Jechał do Warszawy swoim fordsonem, kupionym z amerykańskiego demobilu. Zaproponował, że zboczy z drogi i pojedzie via Kozienice. Bardzo się ucieszyłem. Wprawdzie rzeczy miałem niewiele, ale z walizką, workiem z pościelą i motocyklem wygodniej było jechać samochodem niż pociągiem, i w dodatku przesiadać się w Radomiu i Bąkowcu. Dojechaliśmy wygodnie na miejsce i wtedy... dobry humor nas opuścił. W każdym razie Julka na pewno.
– 106 –