Page 111 - Besson&Demona
P. 111

Tadeusz Rudzki przywitał mnie słowami: „Widzę, że pan już się zakwaterował”. Przeprosiłem go, że zrobiłem to, nie czekając na niego, tym bardziej że zająłem pokój, przez który on musiał przechodzić do swojego. Ponieważ nie byłem jeszcze kulinarnie przygotowany, zaproponował mi herbatę, a nazajutrz wspól- ne śniadanie. Od tego wieczoru przez dwa lata prowadziliśmy wspólne gospodarstwo.
Dyrektor przyszedł do maneżu punktualnie o dziewiątej. Do próby wybrano Rapace, który podchodził do swoich obowiąz- ków spokojnie i z dużym znawstwem. A dyrektor pytał: „Czy wie pan, która to kobyła?”. Radziłem sobie: jeśli nie pamię- tałem imienia, to podawałem pochodzenie. Myślę, że ten eg- zamin miał potem decydujący wpływ na nasze wzajemne sto- sunki.
Po próbie poszliśmy zobaczyć tegoroczne źrebaki oraz rocznia- ki. Roczniaki stały po dwa w boksie, gdyż jedna stajnia po de- wastacji wojennej była jeszcze nieczynna, a roczniaków było dużo (cały rocznik 1947 – z Golejewka, Iwna, Albigowej, Lesz- na i Michalowa – zgromadzony był w Kozienicach). Przy jednym z boksów pan Zoppi się zatrzymał. Stały w nim dwa ogierki kasztanowate, jeden duży i wysokonożny, drugi mniej wyro- śnięty, bardziej przyziemny. „Który lepszy?” – zapytał dyrektor. Byłem pewien, że to pytanie podchwytliwe, więc odpowiadam: „Może ten mniejszy będzie lepszy”. „Ma pan rację – odpowie- dział pan Zoppi – a który będzie lepszy, to zobaczymy. Na razie ten mniejszy nazywa się Lepszy”*.
MOŻECIE MNIE W D... POCAŁOWAĆ
Sprawy administracyjno-gospodarcze dyrektor Zoppi z radością przekazał Tadeuszowi Rudzkiemu, tym się bowiem nie lubił parać, natomiast Rudzki był bardzo dobrym urzęd- nikiem i na tym polu świetnie sobie radził. Mnie zaś dyrek- tor wciągał w sprawy hodowlane: opracowywanie rodowodów łącznie z obliczaniem inbredów. Plany kojarzeń robiło się teo- retycznie dla wszystkich ogierów w kraju, a potem wybierane były najlepsze połączenia, jakie były dostępne. Te plany opie- rały się przede wszystkim na metodzie Veiellera, gdzie rodo- wody zarówno klaczy, jak i ogierów musiały być opracowane
* Był on synem Chenonceaux i Lisette po Mah Jong hodowli Zygmunta Wielopolskiego
z Chrobrza. Natomiast
ten większy to Ardossi (Pilade – Dossa Dossi), półbrat przyszłego De Corte.
...O KOZIENICACH
– 109 –


































































































   109   110   111   112   113