Page 135 - Besson&Demona
P. 135
znańskiem znaczy gadać głupstwa i które ma wiele zastosowań, w gwarze śląskiej istnieje słowo, którym można określić wiele czynności w zależności od kontekstu. Przekonałem się później, że słowem „unaczyć” wyrazić można naprawdę wiele.
PAN NA POKOJACH... DWÓCH
Po kilku dniach wprowadziłem się do mojego nowego mieszkania. Ten „apar- tament” składał się z dwóch pokoi, których okna wychodziły na stajnię sportową, du- żej kuchni z bieżącą zimną wodą i oknami wychodzącymi na stadninę, nieużywanego pokoiku, strychu, stryszku i zdezelowanej łazienki bez dopływu wody. Ubikacja była wspólna na dwa mieszkania. Moje znajdowało się częściowo nad stajnią, a częścio- wo nad szorownią. Zacząłem przystosowywać do zamieszkania te dwa „salony” oraz kuchnię, która musiała także pełnić funkcję pokoju kąpielowego.
Pierwszą pracą biurową było opracowanie rodowodów klaczy według systemu kozie- nickiego z wyliczaniem wszystkich inbredów. Następnie pilnie wzięliśmy się do opra- cowania planu kopulacyjnego, sezon bowiem już się zaczynał, a po poronieniach dużo było klaczy jałowych. Piszę, że opracowywaliśmy, gdyż Maciej Świdziński zabrał się do tej pracy z wielkim zapałem i prawdziwym zainteresowaniem. W tym planie musie- liśmy uwzględnić sugestie pana Skolimowskiego jako naszego bezpośredniego szefa. Muszę przyznać, że szefem był przemiłym.
Jak wspomniałem, od 1 stycznia 1951 roku Moszna przestała być samodzielną jed- nostką, włączono ją do Stadniny Koni Łęka Prudnicka. Jej dyrektorem został Ślązak pan Mosz, natomiast zastępcą do spraw hodowli koni – pan Skolimowski. Dotychczas w Łące od roku były hodowane ordingi, klacze były rozmieszczone po gospodar- stwach, a młodzież w źrebięciarni Chocim (Kocym). Ja dostałem nominację na kie- rownika stadniny.
NIE OBRONIĘ SIĘ PRZED TYMI FIORDAMI
Po kilku dniach od przyjazdu do Mosznej musiałem pojechać do Łąki Prudnic- kiej, aby przedstawić się dyrektorowi. Masztalerz – o nazwisku Gajda – założył dwa siwe wałachy Gwido i Parysa do parkowca, porządne szory i pojechaliśmy. Łąka Prud- nicka jest położona za Prudnikiem, przy drodze do Głuchołaz. Od Mosznej to około dwudziestu pięciu kilometrów. Wyprawa była zatem długa, ale wałachy spisywały się doskonale.
Byłem zadowolony, że znalazłem się w nowym środowisku, z dala od Kielc i tamtej- szych władz, i że poza podkoniuszym Kitą nikt mnie nie znał. W Łące zatrzymałem się pod biurem, gdzie stała zaprzęgnięta dyrektorska bryczka. Na mój widok fur-
– 133 –
...O MOSZNEJ

