Page 33 - Besson&Demona
P. 33
...O RODZINIE
strategiczna – siostra wraz z kucharzem przychodzili do mojej babki i usta- lali plan prac na następny dzień oraz menu. W domu zawsze byli jacyś rezy- denci, goście, najbliższa rodzina...
MADEMOISELLE, BŁOTO I... CZARNA ROZPACZ
My, dzieci, mieliśmy swoje pokoje i to był właściwie cały nasz świat. Tylko obiad i kolację jadaliśmy razem z dorosłymi. Do tych posiłków musie- liśmy być czysto ubrani, no i należało pamiętać, że dzieci i ryby głosu nie mają. Mogliśmy tylko przysłuchiwać się rozmowom starszych.
Kiedy moje siostry miały niespełna cztery lata, a ja niecałe sześć, w na- szym domu pojawiła się Francuzka, czyli Mademoiselle, która miała na- uczyć nas języka Lafontaine’a i Woltera. Ponieważ nie umieliśmy wów- czas ani czytać, ani pisać, przeto nauka polegała na konwersacji. System ten zdawał egzamin. Zwłaszcza moje siostry, które więcej czasu spędzały z Mademoiselle, mówiły po francusku zupełnie dobrze. W tym okresie, a był to chyba luty, moja matka pojechała na miesiąc do sanatorium do Zakopanego. Ojciec również często wyjeżdżał, tak że zostaliśmy pod gene-
Tak dom w Słupi wygląda współcześnie – widok od strony południowej (główne wejście). To tu słupscy obywatele przychodzą po świadectwa urodzenia, zgonu, ślubują wierność małżeńską... Dzisiaj w domu mieści się m.in. urząd gminy.
– 31 –