Page 40 - Besson&Demona
P. 40

BESSON I DEMONA
Słupia, 1929 r.
Moje siostry (od lewej): Zosia na Baśce
i Anula na Baby,
ze stajennymi
(od lewej): Piotrem Skórą i Janem Baranem.
Dopiero późną jesienią wracaliśmy do Słupi, gdzie warunki zimowa- nia były znacznie korzystniejsze niż w Krzyżanowicach. Jednak i latem prze- bywali tam krewni bliżsi i dalsi. Co roku sporo czasu spędzała u nas moja ciotka, siostra matki, Maria Rudzińska, z czwórką dzieci. Na wakacje do nas przyjeżdżało także trzech synów nieżyjącej już wówczas drugiej siostry mat- ki, Heleny Van Suchtelen (wyszła za mąż za Holendra), na stałe mieszkają- cych w Holandii. Dom w Słupi przez cały rok tętnił życiem.
PSIA KREW, CHOLERA!
Z moimi kuzynami Holendrami bawiliśmy się znakomicie. Dwaj młodsi byli ode mnie starsi o dwa i cztery lata, ale ta różnica wieku nie by- ła przeszkodą. Starszy ode mnie o sześć lat trzymał się z grupą młodzieży. On mówił płynnie po polsku, natomiast moi dwaj towarzysze kompletnie nie posługiwali się językiem swojej matki (nie licząc kilku słów, jak się mia-
– 38 –


































































































   38   39   40   41   42