Page 81 - Besson&Demona
P. 81
...O WOJNIE
Wuj Rudziński z najstarszą córką Marią pojechał do Osieka, wyjechała rów- nież Ewa Rudzińska z Dykiem do rodzinnych Łęk. Życie w tej dramatycznej sytuacji zaczęło się względnie układać. Na razie Niemcy niczego od ludno- ści wiejskiej nie wymagali. Nawet słyszało się czasem dosyć przykre opi- nie, że przyszły dobre czasy, bo nie trzeba płacić podatków. Ceny na pro- dukty rolne szybko rosły. Ten spokój nie trwał jednak długo.
W domu przebywało sporo młodzieży w wieku szkolnym, na otwo- rzenie szkół nie było oczywiście żadnych szans. Rodzice nawiązali kontakt z moim znakomitym polonistą z gimnazjum w Kielcach, któremu palił się grunt pod nogami. Postanowiono, że państwo Czerneccy z córeczką i bę- dącym jeszcze w becie synkiem przyjadą do Słupi, gdzie zostanie zorgani- zowane tajne nauczanie w zakresie klas gimnazjalnych i licealnych. Razem z prof. Romanem Czerneckim* przyjechała jego siostra, również nauczy- cielka, i jej mąż inżynier mechanik. Rozpoczęła się tajna nauka. W pierw- szym okresie było nas dziesięcioro, dwanaścioro. Z czasem gimnazjum w Słupi się rozrosło. Pierwsza matura o pro lu matematyczno- zycznym przed komisją z kuratorium z Krakowa odbyła się w 1941 roku. Zdawa- ło nas troje: Marian Krynicki, syn o cjalisty, który w 1944 roku zginie
Słupia, 1943 r.
Prof. Roman Czernecki (drugi z lewej)
i uczniowie
– partyzanci.
– 79 –