Page 98 - Besson&Demona
P. 98

BESSON I DEMONA
a ja prawie cały mokry, było mi gorąco. Do domu miałem tylko sto kroków, ale kiedy tam doszedłem, moje ciało pokrywał pancerz z lodu. Kieliszek wódki, gorąca herbata i ciepła kołdra zapobiegły zapaleniu płuc.
Niespodziewanie przyszła odwilż i mój powrót do Słupi sankami stanął po znakiem za- pytania. Po dwóch dniach wziął jednak mróz, drogi zamieniły się w lodowisko, w no- cy spadło trochę śniegu. Postanowiliśmy: wracamy saniami. Nie chciało mi się jechać dookoła przez Pińczów, zdecydowałem się znów na przeprawę przez Nidę. Jednak po odwilży lód był dużo cieńszy, więc bogatszy o niedawne doświadczenie, nie ryzyko- wałem. Przeprowadziliśmy konie kolejno, następnie przepchnęliśmy sanie i dalej już jechało się doskonale. To był mój ostatni pobyt w naszych Krzyżanowicach. Ponownie miałem je zobaczyć dopiero po trzydziestu latach.
ŚMIERĆ CORAZ CZĘŚCIEJ
Lato 1944 roku ob towało w wiele wydarzeń. Ruch oporu stawał się coraz bardziej aktywny. Liczba oddziałów partyzanckich rosła, musiały mieć umunduro- wanie. W naszym domu w pokoju sióstr (dokładnie nad pokojem zajmowanym przez mjr. Düllera) godzinami szyto te mundury na trzech czy czterech maszynach. Aby zagłuszyć ich terkot, cały dzień nastawialiśmy płyty na gramofonie, najczęściej nie- mieckie melodie.
Worki z mundurami były za domem ładowane do bryczki i szczelnie chowane pod siedzenia. Ojciec sam powoził, aby nie narażać furmana, i wywoził je do lasu. Kiedy przejeżdżał przez bramę, niemiecka warta oddawała honory (polskim mundurom!). Nadszedł 1 sierpnia – siedzieliśmy przy radiu schowanym w kotłowni, w gorzelni. I nagle wiadomość – w Warszawie powstanie. Byliśmy w jakimś dziwnym stanie po- mieszania: euforii, ogromnego napięcia, strachu... Bo co z bliskimi, którzy są w War- szawie? Nasze obawy się sprawdziły: zginęli moja kuzynka Maria, najstarsza córka wujostwa Rudzińskich, i kuzyn Włodek Drecki (jego ojciec zginął w Katyniu, a brat ojca w walce z Ukraińcami w 1918 r. razem z bratem mojej matki).
Ogłoszono akcję „Burza” – mobilizację oddziałów i marsz na odsiecz Warszawie. Utworzono zwiad konny 7. Dywizji Piechoty, którego dowódcą został Marian Nitecki, ppor. 1. Pułku Szwoleżerów (w wieku 93 lat dostał awans na generała brygady). Ze zgrupowania tego w lasach koło Cielętnik (Radomszczańskie) zostałem odkomende- rowany jako kwatermistrz tego zwiadu.
Przyszła wiadomość, że z dywizji krakowskiej podczas bitwy pod Knyszynem (granica powiatów pińczowskiego i miechowskiego) zginęło dwóch zwiadowców: Czecz i Oskar Rudziński, syn Edwardostwa Rudzińskich.
Śmierć coraz częściej ocierała się o nasz dom. Na naszym terenie zostały sformowa- ne trzy bataliony wchodzące w skład 7. Dywizji Piechoty. Pierwszym batalionem do-
– 96 –


































































































   96   97   98   99   100