Page 64 - 45_LiryDram_2024
P. 64
62 LiryDram
październik–grudzień 2024
Dorota Szawdzianiec Niepamięć
Wszystkie ścieżki
jakie latami
z nadzieją wydeptywałam
z łóżka wprost do nieba zaprowadziły mnie donikąd.
Teraz w spazmach wciągam je nosem co wieczór
by zatrzeć ślady pielgrzymowania
i dryfuję bezbożna.
We mgle
Waniliowy księżyc tapla się
w atramencie nieba o poranku i tylko irytuje latarnie
które mgła przyćmiewa rozlana z góry na dół
jak mleko zero procent.
Pierwsze psy wyszły na spacer
i płyną w niej jak łodzie podwodne
od drzewa do drzewa znacznego moczem ciągnąc za sobą na smyczy
właścicieli jak ślepców.
A zakapturzeni bezdomni
ziewają głośno zagłuszając ciszę
ciągną swoje domy na wózkach
i wędrują spowitymi mgłą chodnikami jak błędni rycerze
w poszukiwaniu złomu
za który kupią kilka godzin zapomnienia.
I ja nie śpię
stoję w drzwiach gotowa do zanurzenia w tą mleczną breję mroźnego świtu biorę głęboki oddech
i znikam we mgle dnia nowego.