Page 102 - 39_LiryDram_2023
P. 102

  wymiar. Z jednej strony mechanizm zaciskania jest, co u Rolando typowe, uruchamiany przez pieśni oskarżycielskie ofiar. „Jestem związa- na nokturnami, co kiedyś były mi śpiewane/ przez te, które nienawidziłam za tę ulotność, za dusze” – żali się. Z drugiej strony jej tor- tura okazuje się bardzo wysmakowana. Nie dość, że żyła, urządzając biesiady wbrew ży- ciu innych, nie dość, że zginęła przez usterkę kuchenki gazowej, to w dodatku spędzi wiecz- ność w klatce piekarnika:
Jakieś resztki uczty zalegają we mnie Nastawiona na temperaturę 250 stopni jestem zakalcem zapadniętym ciągle nie ma żadnej szyby, żeby mi się przyglądać
Pieczona w formie chwytającej mój kształt
[...]
Czy wielcy bogowie tak muszą kończyć
w okowach własnych, stalowych ramion? Moje kipiące istnienie do nieskończoności ciągle jest kadrowane do punktu gęstego [...]
Wszelkie me wydostawanie się z formy wszelkie me wydostawanie się ze słowa jest odcinane za pomocą noży japońskich przez te śpiewające przy pobliskim ognisku.
Zaświatowe prześladowczynie Uranii wyko- nują w Piekle bardzo prostą pracę. Biorą rze- czywiste fakty z jej życia i ustawiają je w roz- maitych konfiguracjach. W odróżnieniu od nieskończonych możliwości mnożących się w Niebie, tutaj zestaw rekwizytów jest ogra- niczony. I znowu okazuje się, że powtarzal- ność połączona z zacieśnieniem to najgorsza tortura. Detale wyostrzone w ten sposób zy- skują masakrującą ostrość.
Masakrującą ostrość osiągnął za życia także Rugewit. W Piekle leży na wysypisku ludzkich kostek obok „sprasowanej w kubik” Bruny. Rugewit przywiązywał do magii liczby siedem wagę nie mniejszą niż autorka Białej książki. Obliczył sobie mianowicie, że „na każdej je- go stronie/ na każdej jego kostce siedem jest kropek/ dają one nieśmiertelność”. Imię bo- hatera, jak również jego „siedem stron”, to nawiązania do słowiańskiego bóstwa płodno- ści czczonego w Rugii. Magiczna liczba i zna- mionowana imieniem „ruja” znalazły dopeł- nienie w zbrodniach domorosłego Rugewita. O ile w szczelinach wyżłobionych w posągu słowiańskiego bóstwa gnieździły się jaskółki, o tyle „ofiarnymi jaskółkami” potępieńca były kobiety. Ten śmierdzący rybimi odchodami pomagier z turnusów turystycznych okazał się seryjnym gwałcicielem i mordercą sześciu osób. Siódmej udało się uciec, zanim mate- matyczny dowód szaleńca osiągnął swoje qu- od erat demonstrandum. Uciekinierka wydała niedoszłe bóstwo w ręce policji: „Sprowadziła armię rewolucjonistów, oni nie chcieli boga/ któremu składa się takie drogocenne podar- ki w święta”. Krzesło elektryczne, na które go skazano, Rugewit potraktował jako swój „tron Salomonowy, ma sześć stopni i pół”. Do końca tryumfował i głosił swoją religię, władał „królestwem rozkoszy”, które „mieści się między literą J i A”. Znając maszynerię piekielną Białej książki, możemy się domy- ślić, jaka kara za zbrodnie spotkała zwyrod- nialca. Zatrzaśnięto go na wieki w „pułapce siedmiokrotnej, indywidualnej bardzo”, gdzie jest „gwałcony przez swą siedmiokrotność”. Patenty na urządzenia metafizyczne są zresztą specjalnością Bianki Rolando. To zbliża ją do Li- dii Amejko, której imaginarium jest wręcz za- gracone podobnymi wynalazkami. Wspominam
100 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023

























































































   100   101   102   103   104