Page 106 - 39_LiryDram_2023
P. 106

  poezją? Na liście jej przewin znalazło się prze- cież oskarżenie o „spółkowanie z literami prze- krzywionymi i z przecinkami w nocy”. Wij do- konuje dokładnych oględzin Bruny. Splamiła się niewiernością – jej brąz został zabarwiony błękitem Blu i bielą Bianki:
– nie kończy się nigdy. Zamiast koić ostatecz- ną kropką, kroi jak przecinak, a potem robi nawrót, spaja przecinkiem – i wieczysta tor- tura zaczyna się od nowa.
Karuzela, karuzela pobielana co niedziela
Odkryjmy jeszcze, cóż za pozostałości masz w swym gardle
w śladach twych dawnych oczu rozczytuję pokrewieństwa inne
skryły się one za bruną, za tym kawałkiem odpryśniętym w dal
Więc jak to tam było z tym pryzmatem na początku, gdzie reszta
czyżby się dostały w szpary wiekuiste inne niż nasze arkady?
Z ostatecznego polowania Wijowi ostała się tylko ona – kretowa królowa, „śmieć brunat- ny”. Za to, że pozwoliła umknąć swym nar- racyjnym awatarom, ale sama nie potrafiła się od nich uwolnić, Bruna podlega dodat- kowej karze:
Myślałaś, że nie dostrzegę ułamania po innych w tobie?
Będziesz więc potrójnie po nieobecnych częściach cierpieć
jeżeli możliwe jest trzykrotnej mocniej cierpieć tutaj.
Pokutnica zostaje zatrzaśnięta w pułapce „pie- śni interpunkcyjnej”. Ów przemyślny mecha- nizm ma formę wiersza konkretnego. Przypo- mina słońce – od pustego okręgu odchodzą promienie, które – czytane w kółko – spalają bez końca. Promykami są naprzemiennie uło- żone wersy, odbierające wchodzącym wszelką nadzieję: „na końcu nie ma kropki”, „na koń- cu jest przecinek”. Piekło Rolando ma naturę paradoksalną. Naszpikowane „zakończynami”
„G
104 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023
dzież jest twoje rodzeństwo, gdzież są Blu i Bianca skruszone?” – pytał Wij Bruny. Znamy już zaświatowe zatrudnienia błękit- nego brata i brunatnej siostry. Do trójkąta brakuje nam środkowej – bielejącej w czyść- cu – instancji narracyjnej: Bianki. „Czyściec” to najkrótsza, centralna część Bia- łej książki. Omawiam ją na końcu, ponieważ stanowi dobrą puentę mojego tekstu o anar- chomistyczkach. W autotematycznej pieśni trzydziestej trzeciej część czyśćcowa zostaje przyrównana do rysunku:
Rysunek drugi ukryty jest pod spoconą dłonią
ma być bowiem trzecia jego część zmazana
a ten środkowy fragment ciągle walczy między
nieprzekreśleniem a przekreśleniem śliskim.
Nie będę tutaj streszczać librett oratoriów z Purgatorium. Postaci w tej części zgrze- szyły letniością – „zimne nie były ani gorą- ce” – więc ich biografie są mało wyraziste. Dusze te zawiniły obojętnością, zachłanną chciwością, nieczułością, nieczystością etc. – czyli żadną z malowniczych zbrodni kwali- fikujących się do „helliłudzkiego” filmu („To druga liga, Jemu nie chce się oglądać” – czy- tamy). Również opisane tu cierpienia nie są szczególnie wyrafinowane. Zasadniczo chodzi














































































   104   105   106   107   108