Page 64 - 39_LiryDram_2023
P. 64

  Słowo jest nie tylko nośnikiem obrazu, ale i narzędziem (nieomal) chirurgicznym. Przez krwawe welony wenflony i więzi powikłane wdziera się do wnętrza, wprost do istoty, by koniec końców przemówić metafizyką. Wy- słowić niewysłowione. Czy nie dla tej esencji powołuje się poezję? O tak, dla niej. Mueller to wie, lecz stosuje zgoła odmienne sposoby dotarcia do odwiecznych egzystencjalnych zagadek: bez umizgów, za to przez psychikę słowa; czółno w swej nieczułości / stanie się wiekiem / trumny (Narrenschiff czyli muza zaumna, t. Somnambóle fantomowe, s. 28).
kiedy się dowiadujesz opada powłoka stajesz nieosłonięta ty która odtąd będziesz przyoblekać
futerał nie na funeral future perfect continuous carte blanche
bez zwłoki zwlekasz więzi powikłane żeby cię nie minęło po życie wołanie
o dwie bijące
o siebie pokrywy
o krew niekrzepliwą o kreskę
blask
łask
(fragm. oblatka, t. intima thule, s. 10) Mueller na rozpoznawalność zapracowała nie tylko archelingwizmem, ale i podejmowaną tematyką. Jak wiele mamy utworów odno- szących się do niedostatku i niedogodności cielesnej i pozacielesnej kobiety ciężarnej,
rodzącej czy tej w połogu? Ano, skąpo nie- wiele. Wśród bohaterek lirycznych (u innych) wciąż przeważa kobiecość w oparach tęsk- nych. Tymczasem u Mueller zadziewa się brak upojeń i „matriarchalny tryumf wypatroszeń” (powłóczyny, t. intima thule, s. 29).
(...) czegokolwiek nie zrobi, cokolwiek do- kona – i tak streszczona do łona (woman > womb >tomb), zewsząd krwawa – cieknie wściekle, na osądach zwieszona jak mię- so na hakach: idź babo, rodź swoje albo swoje poroń, period do obłędu, macicą się udław! (...)
odzyskać siebie dla kartki papieru
(fragm. roztrwaniać siebie dla posług tak wielu, t. intima thule, s. 36, 37)
Feministyczna narracja? O tak. JUŻ SAMO BYCIE KOBIETĄ TO EMANCYPACJA – pa- da w wierszu to nie tak jak myślisz, siostro. Utwory Mueller wpisują się we współczesny nurt literatury feministycznej, co najdobit- niej słychać w tomikach poetyckich „Waruj”, „Hista & her sista”; „ja tylko chciałam / mieć większy udział / w sobie samej” („warum”). Wreszcie kobieta mówi o sobie, własnym in- teriorem. Jej obraz siebie jest inny od tego, w którym widzi czy chciałby ją widzieć męż- czyzna lub do jakiego ją zepchnięto. W te ramy wrzuca jeszcze dotychczas pomijaną proble- matykę („rodź swoje albo swoje poroń”) i nie- taktowne (?) dla liryki kwestie („rewia trze- wiowa”). Z odśrodkowej (bolesno-krwawiącej) perspektywy rodzą się przedstawienia pisane własnym czuciem, odczuciem, rozważaniem i od-ważaniem – po to, by je u-ważnić. Zmu- sić czytelnika do zastanowienia się nad zasad- nością narzuconych kobiecie społecznych ról. Przesuwa tym samym środek ciężkości w do- tychczasowym patriarchalnym porządku świa- ta, wyprowadza go z zapatrywania męskiego
62 LiryDram kwiecień-czerwiec 2023



















































































   62   63   64   65   66